Głód Tajemnicy

Total votes: 3901

Georgigenes

Alan Sasinowski: Czy dwudziestopięciolatek piszący wiersze nie wstydzi się trochę tego i nie ma poczucia, że w tym czasie mógłby robić coś bardziej pożytecznego - na przykład iść na staż do korporacji albo zabiegać fundusze z Unii Europejskiej?

Tomasz Połoński: Poeta we współczesnym świecie nie jest poważaną postacią, to smutna prawda. Ale ludzie, którzy zajmują się literaturą, chyba będą się nią zajmować niezależnie od wszystkiego. Najważniejsza jest przecież potrzeba ekspresji. Zresztą, nie dotyczy to tylko "zawodowych" poetów. Każdy człowiek powinien rozwijać się harmonijnie, być twórczy i nie zaniedbywać żadnego aspektu swojego człowieczeństwa.

A.S.: Młodzi poeci zajmują się głównie sobą albo rozpędzoną nowoczesnością. Pan pisze utwory zanurzone mocno w kulturze antycznej - znajdziemy tu i Itakę, i Heroidę, i Hiperboreę... Do tego wiersze poświęcone słowiańskim bogom. Skąd te sus w przeszłość?

T.P.: Zawsze interesowałem się starożytną Grecją, jej kulturą. Od liceum z zapałem uczę się łaciny, na studiach liznąłem też nieco greki. Myślę, że takie zainteresowania pozwalają mi zdystansować się od teraźniejszości, złapać oddech. Po prostu - taka tematyka to wyraz sprzeciwu wobec negatywnych zjawisk współczesnego świata.

A.S.: A co jest z nim nie tak?

T.P.: Jest hałaśliwy, rozpędzony i przeznaczony chyba dla maszyn, a nie dla wrażliwych ludzi. Promuje nieautentyczność, banalizuje relacje międzyludzkie i dewaluuje tradycję, a kim bez niej jesteśmy? W takiej rzeczywistości nie czuję się jak u siebie.

A.S.: Ten sprzeciw doprowadził do tego, że jest pan chyba jedynym polskim poetą deklarującym się jako poganin...

T.P.: Tak, jestem poganinem. I uprzedzam pytanie: nie, nie oznacza to, że biorę udział w jakichś krwawych rytuałach. Nie czuję też niechęci do katolików... To, co uwiera mnie - ale nie tylko mnie - we współczesnym świecie, to odarcie z tajemnicy, z metafizyki. A przecież bez duchowości nie sposób się obejść. Odkąd pamiętam, szukałem czegoś, co może zaspokoić ten głód tajemnicy. Przez przypadek trafiłem na "Mitologię Słowian" Aleksandra Gieysztora. To kapitalna książka, która pokazuje, że mitologia naszych przodków, choć osobna, jest mocno osadzona w mitologicznych wyobrażeniach ludów indoeuropejskich, należy do wspólnego dziedzictwa Europejczyków. To odkrycie sprawiło, że zacząłem zgłębiać temat.

A.S.: Co to w zasadzie oznacza: być poganinem?

T.P.: Trudno odpowiedzieć w jednym zdaniu na to pytanie. Oznacza to, na przykład, wielki szacunek dla przodków, poczucie duchowej ciągłości z tymi, którzy odeszli. Dlatego regularnie odwiedzam groby bliskich. Oznacza to również branie udziału w różnych obrzędach, które są powiązane z cyklami przyrody. Podczas świąt stajemy w kręgu wokół ognia, składamy ofiarę z pitnego miodu, ziarna, mięsa i chleba. Poza tym ważna jest modlitwa.

A.S.: Modlitwa do kogo?

T.P.: Do słowiańskich bogów, na przykład do Świętowita czy Trzygłowa.

A.S.: I naprawdę wierzycie, że oni istnieją?

T.P.: Niektórzy wierzą w ich osobowe istnienie, dla innych to archetypy czy symbole pewnych wartości. Pogaństwo akceptuje pluralizm poglądów w odniesieniu do kwestii teologicznych, dużo ważniejszy od doktryny jest bowiem kult, czyli oddawanie siłom sakralnym czci. A to, co każdy z osobna myśli o bogach i jak ich postrzega, jest jego prywatną sprawą.

A.S.: A właśnie, ilu jest pogan w Szczecinie?

T.P.: Sądząc po frekwencji na obrzędach, myślę, że około stu.

A.S.: Dlaczego duchowe poszukiwania nie zaprowadziły was do Kościoła katolickiego? Przecież to naturalna alternatywa dla współczesnego świata konsumpcji...

T.P.: Bo Kościół jest instytucją, która chce być uniwersalna, totalna. Nie pozostawia jednostce zbyt wielkiej przestrzeni wolności. Pogaństwo pozwala na indywidualną ekspresję, na kształtowanie charakteru zgodnie z naturalnymi predyspozycjami. Poz tym jest religią, w której oprócz osobistych praktyk ważny jest także element wspólnotowy, społeczny. Pogaństwo kładzie więc duży nacisk na kierowanie się etyką obywatelską i na szeroko pojęte działanie, także w sferze kultury, dla dobra swojego regionu, kraju i narodu, którego jest się częścią.

A.S.: Katolicyzm także jest wspólnotowy...

T.P.: I także dlatego jesteśmy w stanie solidaryzować się z katolikami. W zasadzie wszyscy poganie, jakich znam, mają dość konserwatywne poglądy. No i nie zapominajmy, że bardzo wiele obrzędów, które kojarzą się z chrześcijaństwem, tak naprawdę jest kontynuacją pogańskich zwyczajów. Weźmy taką Wielkanoc - malowanie jajek i śmigus-dyngus to były rytuały Słowian, związane ze świętowaniem wiosennej równonocy. Stąd np. symbolika odnosząca się do odrodzenia przyrody i życia, jak jajo czy kurczę. W ogóle katolicka obrzędowość jest cała podszyta pogańskimi motywami. Przecież chrystianizacja Polski nie nastąpiła w 966 roku, ona trwała jeszcze przez długie, długie wieki...

A.S.: Dziękuję za rozmowę.