Hermes Trismegistos, XII

You voted 5. Total votes: 3834

T. Zieliński

Spis treści * Wstęp * I * II * III * IV * V * VI * VII * VIII * IX * X * XI * XII * XIII


O chrześcijaństwie niema ani jednej wzmianki w traktatach hermetycznych; wszelako, pobliże jego czuje się przy czytaniu uważnym. Głównym pobliża tego następstwem było to, że kierunek panteistyczny, im dalej, tym bardziej brał górę nad dualistycznym. Rzeczywiście, chrześcijaństwo opierało się na dualizmie, mając u podstawy swej wyobrażenie o przeciwieństwie Boga i przyrody: hermetyzm dualistyczny, w rodzaju objawień Poimandresa, stanowiąc typ pośredni między dualizmem chrześcijaństwa a panteizmem hermetyzmu, był tym samem skazany na zagładę. Dlatego to ostatnie traktaty hermetyczne — „Panna Świata", „Asklepios" mniej lub więcej jawnie należą do kierunku panteistycznego. Idea zaś ascetyzmu, jak widzieliśmy, była wynikiem dualistycznego na świat poglądu; rzecz prosta, hermetyzm ją odtrącił. Nie zapominajmy, że walka toczyła się na gruncie egipskim, który widział najwcześniejsze i najjaskrawsze przykłady pustelnictwa chrześcijańskiego; trudno było iść w zawody z ascetyzmem chrześcijańskim — lepiej było podjąć godło idei przeciwległej, Przyrody. Z tego stanowiska szczególniej ciekawe są wyżej przytoczone zdania o rodzeniu dzieci i miłości fizycznej: czytelnik zgodzi się z tym, że w nich całkiem uchwytnie pobrzmiewa nuta polemiczna. „Nie pozdrawiaj bezdzietnego, ale ubolewaj nad nim"—ażeby pojąć w zupełności tę radę, trzeba wyobrazić sobie postać mnicha chrześcijańskiego, skazującego siebie na bezżenność, a przeto na bezdzietność. Robi on to w imię nagrody wyższej, obiecanej przez jego religię, — Hermes zaś mówi mu, że nie zyska nagrody, lecz będzie ukarany przesiedleniem jego duszy do ciała bezpłciowego, przeklętego pod słońcem. Potępienie ascetyzmu doprowadziło w ogóle do pobłażliwego na słabości ludzkie wejrzenia. Sprzyjała temu również astrologia: bóstwa planetarne z góry wytykają człowiekowi jego wędrówkę ziemską. Jedna tylko cnota i jeden tylko grzech w zupełności zależą od człowieka i mają przeto wpływ rozstrzygający na jego wznoszenie się lub upadek; cnotą ową jest pobożność, grzechem owym jest bezbożność. „Wokół słońca szybują chóry demonów, mnogie i podobne rozmaitym wojskom; żyjąc w pobliżu śmiertelnych, niedalecy są również nieśmiertelnym, i, zajmując miejsce pośrednie, widzą sprawy ludzkie; spełniają oni rozkazy bogów, karząc bezbożność burzami i orkanami, błyskawicami i piorunami, a także morem i wojną. Albowiem jest to grzech największy, jakiego śmiertelni dopuścić się mogą wobec bogów... wszelkie inne zdrożności śmiertelnych, popełniane pod wpływem błędu, bądź uniesienia, bądź konieczności, zwanej losem, bądź niewiedzy, nie podlegają odpowiedzialności w obliczu bogów, bezbożność tylko jedna podlega karze" (tr. 15 „Określenia Asklepiosa"). Na czym polega bezbożność — wiadomo: ze stanowiska hermetyzmu bezbożnością będzie zdradzić hermetyzm i przejść do chrześcijaństwa. Wszelkie inne grzechy bóg przebacza, tylko odszczepieństwa nie przebacza: tak uczy religia, walcząca o byt. Chrześcijanie słynęli w ogóle, jako bezbożnicy, ze stanowiska społeczeństwa pogańskiego i władz pogańskich; hermetyzm zawiera przymierze jak najściślejsze i se społeczeństwem i z władzami. Stąd wynika jego charakter surowo wiernopoddańczy. W istocie, nie było w tym nic osobliwego; wszystkie religię antyczne są to religię państwowe, mniej lub więcej ściśle związane z postaciami rządu. W Egipcie Ptolemeusze jeszcze nazywali siebie odbiciem ziemskim Hermesa; gdy na wschodzie błysnęła gwiazda młodego Cezara, naturalną było rzeczą jego właśnie ogłosić, jako nowego Hermesa. Tak, mianowicie, — dokumentalnie tłumaczy to Reitzenstein (176 i nast.)—rozumieć należy znaczenie końcowych strof drugiej ody Horacego:

...mutata invenem figura

ales in terris imitaris almae

filius Maiae, patiens vocari

Caesaris ultor:

serus in coelum recleas diuque

laetus intersis populo Quirini

neve te nostris vitiis iniquom

ocior aura tollat....

(zmień synu Mai, skrzydlatą swą postać na ziemski kształt młodziana i pozwól nazywać się Cezara mścicielem: obyś na długo stworzył szczęście ludu Kwiryna; niechaj nie zrażają cię nasze zdrożności, i niechaj jak najpóźniej lotny wietrzyk uniesie cię od nas do nieba)

Hermetyzmowi wszakże nie udało się włączyć Augusta w poczet swoich bóstw; nie Hermes, - lecz Apollo stał się opiekunem młodego cesarstwa. Raz jeszcze, raz ostatni, religia Apollina pokonała religię Hermesa. W ogóle, za cesarzy ściśle narodowych z domu Juljuszów i Flawjuszów, hermetyzm nie czynił postępów w Rzymie; sytuacja mogła zmienić się dlań na lepsze dopiero pod rządami Antoninów. Wprawdzie, brak nam danych także co do ich okresu; dane zaczynają się dopiero od wieku III. W owym czasie, za wolą cesarzy, występuje nowe bóstwo wszechogarniające — bóg-Słońce; i oto hermetyzm spieszy przyjąć je do swego systematu. Już w traktacie № 5 znajdujemy znaczącą wstawkę (§ 3): „Słońce jest bogiem najwyższym śród bogów niebieskich, wszyscy bogowie niebiescy podlegają mu, jako swemu panu i władcy. Prawdziwą atoli teorię kultu słońca rozwijają „Określenia Asklepiosa" (tr. 15). Słońce jest ni mniej, ni więcej, tylko demiurgiem, który rządzi światem, sprowadza istotę i wznosi materię. Jednocześnie jest on ogniskiem istoty myślanej (tj. zapewne, tego, co Poimandres nazywał nusem): żyje ona w jego świetle i wraz z promieniami jego przenika do umysłów ludzkich. On sam zaś „stoi pośrodku, mając dokoła siebie świat na podobieństwo wieńca i, niby woźnica doskonały, umocniwszy rydwan świata i przywiązawszy go do siebie, aby nie toczył się bezładnie..." Świat, jako wieniec, świat, jako rydwan... przenośnie są powikłane, lecz wyobrażenie zasadnicze przedstawia się jasno: widzimy przed sobą woźnicę boskiego z wieńcem z promieni: tak malowano boga-słońce w wieku III.

Lecz nie dość było włączyć do hermetyzmu umiłowaną religię władców: trzeba było włączyć ich samych. Wiadomo powszechnie, że nowością, wprowadzoną przez pryncypat rzymski był kult cesarza: kult geniusza jego na zachodzie, kult jego samego na wschodzie; cesarz stał się prawdziwie bóstwem wszechrzymskim, uznawanym przez religię państwową, zwłaszcza — wojska, lecz nie włączonym do żadnej z istniejących i z doktryną związanych religij. Wyjątek jedyny stanowi, o ile możemy dociec, hermetyzm. Teorię boskości cesarskiej opracowała „Panna Świata", i przy tym, jak się zdaje, przed wiekiem III: wnosimy o tym stąd, że odróżnia ona jeszcze słońce od Demiurga. Wszechświat, wykłada ona, składa się z czterech części: nieba, eteru, powietrza i ziemi. W niebie zamieszkują bogowie, a rządzi nimi Demiurg. W eterze płyną gwiazdy; rządzi niemi słońce. W powietrzu krążą demony; rządzi nimi księżyc. Na ziemi mieszkają ludzie; rządzi nimi cesarz. „Cesarz jest ostatnim śród bogów i pierwszym śród ludzi".—„Wstępująca weń dusza pochodzi z miejsca, będącego powyżej tych miejsc, z których pochodzą dusze innych ludzi".— Prawdziwy atoli panegiryk władcy monarszej znajdujemy w tr. 17— „Do królów", napisanym, jak się zdaje, za Dioklecjana. Bóstwa stanowią na wysokościach zgodną rodzinę, prawzór niebieski czwórki cesarskiej, wprowadzonej właśnie przez Dioklecjana: „Nie ma tam śród nich niesnasek, nie ma zdrad; wszyscy usposobieni są jednakowo; wszyscy mają jeden zamiar, jedno rządzi nimi uczucie: ta sama miłość jest dla nich źródłem natchnienia, stwarzając „harmonię wszechrzeczy". — „Cnota tudzież imię króla jedynie zapewniają pokój. Basileus (król) dlatego tak się nazywa, że lekkim stąpaniem (basei leia) kroczy na wyżynie i włada słowem, stwarzającym świat... Dlatego to nieraz samo imię króla zmusza nieprzyjaciela do odwrotu... częstokroć sama podobizna króla zapewniała wojsku zwycięstwo". Przywykliśmy czytać myśli tego rodzaju w chwalbach ku czci cesarzów, jakie pochodzą właśnie z epoki Dioklecjana; lecz któż by spodziewał się je spotkać w traktatach religijnych?

Trzykroć-Wielki coraz niżej pochyla czoła przed władzą boga ziemskiego. Sąd boży był dawniej nadzieją i oporą dla tych, kogo dotykał wyrok krzywdzący z ust monarchy i zastępców jego; teraz zmienia on swe powołanie i staje się kornym wykonawcą wyroków monarszych. „Jacy przestępcy — pyta Asklepios — zasługują na kary najsroższe?" — Ci — odpowiada Hermes — którzy, ludzkimi będąc skazani wyroki, sami przyprawiają się o śmierć gwałtowną, i o których przeto można powiedzieć, że nie daninę należną zwrócili przyrodzie, ale ponieśli karę, zasłużoną przez swe czyny (rozdz. 29). Taką dał hermetyzm odprawę chrześcijanom, którzy od sądów cesarskich odwoływali się do sądu swego Boga: nie nagroda za męczeństwo, ale kara dodatkowa czeka ich na tamtym świecie, ponieważ śmierć ich gwałtowna, naruszająca prawa przyrody, jest nowym z ich strony grzechem.

Na całej tedy linii stawiono opór nauce chrześcijańskiej. Ich ascezie przeciwstawiano zasadę zadośćczynienia instynktom przyrodzonym; ich odmowie czci dla cezarów— ubóstwienie monarchy, ich nadziejom, pokładanym w sądzie Bożym, — podporządkowanie tego sądu wyrokom cesarskim. Rozumie się samo przez się, że i na gruncie zagadnienia co do składania czci bałwanom hermetyzm wystąpił przeciwko chrześcijaństwu — prawda, że za pomocą teorii, którą samo chrześcijaństwo nie omieszkało uznać za słuszną. Autor traktatu 16-go, z którego zachował się tylko koniec, wychodzi z platonicznego przeciwstawienia świata widzialnego i niewidzialnego, które pojmuje, zresztą, dość naiwnie. Ustala on istnienie „ciał bezcielesnych", jako to: odbicia zwierciadeł oraz idee; król, biorący w rozmowie udział (zapewne, Ammon) najzupełniej zgadza się z tym twierdzeniem swego proroka Tata, ten zaś ciągnie dalej: „Zachodzą tedy stosunki wzajemne między ciałami a przedmiotami bezcielesnymi, a więc między światem widzialnym a niewidzialnym. Dlatego, królu, składaj cześć posągom bogów, gdyż i w nich zamieszkują idee świata niewidzialnego". Zakończenie jest cokolwiek nieoczekiwane: wyjaśnień żadnych niema, natomiast król wstaje, sądząc, że mu wypada zatroszczyć się o gości. Wyjaśnienie, którego tu brak, znajdujemy za to w najpóźniejszym z dialogów hermetycznych, w „Asklepiosie" (r. 23): „A ponieważ pomówić mamy o pokrewieństwie oraz obcowaniu bogów i ludzi, to poznaj, Asklepiosie, władzę i potęgę człowieka. Jak bóg, Pan nasz i ojciec, jest stwórcą bogów niebieskich, tak samo człowiek jest stwórcą tych bogów, którzy zamieszkują świątynie, przestając na pobliżu ludzi"... „Mówisz o posągach bogów o, Trzykroć-Wielki?"—„Tak, Asklepiosie, o posągach; czyżby i tobą owładnęło zwątpienie? O posągach, ożywionych i pełnych uczucia tudzież rozumu, dokonywających czynów tak wielkich i rozmaitych; o posągach obdarzonych jasnowidzeniem, wyjaśniających ludziom przyszłość w losach, proroctwach, snach oraz innymi sposoby, zsyłających na ludzi choroby i zaszczepiających im, wedle zasług, smutek albo radość, a zarazem wskazujących sposoby ich uleczenia... (r. 37). —„Przodkowie nasi... znaleźli sposób stwarzania bogów; znalazłszy go, dodali doń moc odpowiednią, zapożyczoną z przyrody świata: ponieważ nie mogli stwarzać dusz, tedy wywołali dusze demonów lub aniołów i osadzili je w posągach za pomocą świętych i boskich sakramentów, wskutek czego posągi te zyskały moc tworzenia i złego, i dobrego". Rozumie się, chrześcijanie przeciwko teorii tej nie mieliby słowa protestu: i podług nich, bałwan pogański był w posiadaniu demonicznych tj. djabelskich mocy. „A dlatego, królu, składaj cześć posągom bogów!" Wszelki dar wymaga zapłaty; myśmy śledzili kornie rozwój waszej myśli religijnej, odpowiednio doktrynę naszą przekształcając; myśmy sądowi waszemu podporządkowali trybunał boga naszego; myśmy dla was samych zastrzegli miejsce w naszym panteonie — zatroszczcie się tedy, ażeby wiara, sens i moc naszych symbolów nie wygasały śród ludzi!... Hermetyzm nie na próżno zawarł przymierze z władzą cesarską: teraz, gdy w świadomości ludzkiej grunt umykał się z pod jego nóg, gdy stronników „bezbożności" namnożyło się coraz więcej — odwoływał się on do swego sprzymierzeńca, aby wrócić sobie dawną potęgę. Lecz, niestety, — przymierze z władzą nie bywa ratunkiem dla idei ginących! Monarcha, powstawszy, rzekł: „Już pora, proroku, abyśmy zatroszczyli się i o gości". A gości było pełno: i miasta, i wojska, i sam dwór cesarski przepełnione były gośćmi z Galilei, i Konstantyn zatroszczył się o nich; wydano edykt Mediolański. Jeszcze zaś gorliwiej zatroszczył się o nich syn jego Konstancjusz: powoli poganie zajęli to miejsce, które należało poprzednio do chrześcijan, i hermetyzm pożałował tego, że tak ufnie sąd cesarski wywyższył ponad sąd boga. Popęd naturalny każe nam współczuć zwyciężonym, chociażby sami byli winowajcami swej klęski; ale i najsurowsi między nami, spodziewam, się, nie odmówią współczucia swego temu przedśmiertnemu szlochowi ginącego hermetyzmu, który zachował się w postaci wstawki w traktacie, wielekroć już przez nas nadmienionym: „Asklepios". Nie zapominajmy, że w dialogu za przemawiającego podaje się Hermes, prorok zamierzchłej przeszłości (r. 24):

„Przyjdzie czas, w którym okaże się, że .Egipt na próżno otoczył bóstwo całą pobożnością czci żarliwej; w którym wszelkie jego pokłony przed nim staną się poczynaniem bezpłodnym.

Wtenczas bóstwo wróci z ziemi do nieba, Egipt będzie opuszczony; ziemia, będąca przybytkiem chwały bożej, owdowieje, opuszczona przez bogów. Kraj ten zapełnią przybysze; prastare obrzędy nie tylko pójdą w zaniedbanie, ale, co gorsza — jak gdyby pobożność i bojaźń boża stały się uczynkami zdrożnymi i karalnymi — będą zakazane. Wtenczas to ziemia święta, ojczyzna świątyń i ołtarzy, stanie się ziemią mogił i trupów. O, Egipcie, Egipcie!

O świętości twej ocaleją jedynie podania dla potomków twych do wiary niepodobne; jedynie słowa ocaleją na głazach, świadkach twej pobożności. Egipt zaludnią Scytowie, Indowie lub inni barbarzyńcy; bóstwo powróci do nieba; ludzie, opuszczeni przez nie, zginą wszyscy. Egipt opustoszeje, porzucony przez bogów i ludzi. Ku tobie wołam, rzeko święta, tobie przepowiadam przyszłość: potokami krwi zalejesz swoje brzegi; twoje fale boskie będą już nie splamione, ale do dna zatrute. Liczba mogił przewyższy liczbę żywych, ci zaś, którzy żyć będą, z języka tylko uchodzić będą za Egipcjan.—Czynami swymi będą oni obcy swej ojczyźnie

Ty płaczesz, Asklepiosie? Nastaną jeszcze większe i gorsze nieszczęścia. Sam Egipt, owa niegdyś tak wierna bogom kraina świętości wizerunek jedyny, jedyna pobożności mistrzyni, stanie się przykładem okrucieństwa najwyższego; wtenczas owładnie ludźmi wstręt, a świat przestanie budzić w nich podziw i uwielbienie. Całe to dobro, ze wszystkich dóbr, jakie były, są albo będą, największe, stanie się przedmiotem zwątpienia; ciężar zwali się na ludzi, z nienawiścią i wzgardą odwrócą się oni od tego świata, niepożytego ręki bożej dzieła, — zachwycającej budowy dobra w rozmaitości wszelkich form możliwych — narzędzia woli bożej, hojnie darami obsypującej swe dzieło, — jedynego zespołu wszystkiego, co powinno budzić uwielbienie, chwałę i miłość patrzących. Mrok stanie się wtenczas bardziej pożądany od światła, śmierć poczytana będzie za lepszy los, niż życie; nikt nie będzie zachwycał się niebiosami; człowiek pobożny zasłynie, jako szaleniec; bezbożnik uchodzić będzie za rozumnego; obłąkaniec ujdzie za cnotliwego, występny za prawego. Dusza i wszelkie jej przymioty, w imię których bądź urodziła się nieśmiertelną, bądź spodziewa się nieśmiertelność zyskać, staną się, powiadam wam, nie tylko przedmiotem drwin, ale dźwiękiem pustym. Wierzcie mi: niebezpieczeństwu życia podlegnie ten, kto wiary dochowa religii Rozumu. Nowe powstaną obyczaje, nowe prawa; nie będzie nic świętego, nic godnego nieba i niebian w tym wszystkim, co ludzie słyszeć będą i wyznawać. Bogowie, ku nieszczęściu ludzi, odsuną się od; nich, pozostaną same tylko demony zła; te, między ludźmi zamieszkując, położą rękę swą na owych bezbożnikach i zaczną pobudzać ich do wszelkich zamachów zbrodniczej odwagi, do wojny, do grabieży, do oszustwa, do wszystkiego, co sprzeciwia się naturze dusz. Wtenczas ląd stały przestanie być stałym, morze przestanie nosić okręty; niebo nie będzie areną dla gwiazd, gwiazdy przestaną krążyć po niebie, głos wszelki umilknie w ciszy wymuszonej, płody ziemi wyginą, ziemia rodzić przestanie, powietrze zastygnie w posępnym bezruchu. Tak nadejdzie starość świata, bezbożność, bezład, upadek dóbr wszelkich. A gdy to nastąpi, Asklepiosie, wtenczas ów pan i ojciec, władca świata wszechmogący i jedyny, przeciwiąc się w swej dobroci wolą swoją złemu... zniszczy nieprawość wszelką albo potopem, albo pożarem, albo morowym powietrzem, jednocześnie w różnych miejscach wybuchającym; przywróci on światu dawne jego oblicze, ażeby znów stał się przedmiotem, podziwu i uwielbienia, ażeby sam on, twórca jego i odnowiciel, stał się znów uwielbiony chwałą i błogosławieństwem ludzi nowych".