Poganami są wszyscy, którzy potakują życiu, dla których Bóg jest wyrazem na wielkie Tak, potwierdzające wszystkie rzeczy. [Nietzsche]
Asklepios, czyli rozmowa z Hermesem Trismegistosem
Karty podstawowe
Pseudo-Apulejusz
XXXI
Bóg więc był [zawsze] stały i podobnie do niego zawsze trwa wieczność, zawierająca w sobie świat niezrodzony, który słusznie nazywamy podległym zmysłom. Ten świat został stworzony jako obraz tego boga i naśladowca wieczności. Czas natomiast obdarzony jest z natury stałością, chociaż pozostaje ciągle w ruchu, powodowany koniecznością powrotu do samego siebie. Tak więc chociaż wieczność jest stała, nieruchoma i niezmienna, to jednak - z tej racji, że bieg czasu, który ze swej natury jest ruchomy, zdąża nieustannie do wieczności, i ta ruchliwość jest zasadą czasu - odnosi się
wrażenie, jakby i sama wieczność, jedyna przecież nieruchoma w czasie, w którym sama istnieje i w którym odbywa się wszelki ruch, podlegała zmianom. Na tej samej zasadzie dzieje się, że niezmienność wieczności ulega zmianom, a zmienność czasu staje się niezmienna, utwierdzona ścisłym prawem ruchu. W ten sposób można uwierzyć, że i bóg w sobie samym porusza się, w ramach tej samej niezmienności. Ruch bowiem jego stałości jest niezmienny, gdy się zważy jego wielkość, gdyż prawo jego wielkości jest niezmienne. To więc, co jest takie, że nie podpada pod zmysły, jest nieokreślone, niepojęte i niepodlegające ocenie; nie można go zatem ani podźwignąć, ani nieść, ani poddać badaniom. Nie ma więc pewności, gdzie ono jest, ani dokąd dąży, ani skąd, ani w jaki sposób się, ani jakie jest. Porusza się bowiem w najwyższej stałości, a w nim się porusza jego stałość, niezależnie od tego, czy jest to bóg czy wieczność, czy też oboje, i niezależnie od tego, czy jedno jest w drugim, czy każde w każdym. Z tego powodu właśnie wieczność nie da się określić za pomocą czasu. Czas natomiast, który może być określony albo za pomocą liczby, albo za pomocą następujących po sobie kolejno zmian, albo przez pełny obrót do punktu wyjścia, jest wieczny. Zarówno bóg i wieczność nie dają się określić i wydają się wieczne. Stałość zatem, za sprawą swej trwałości, słusznie utrzymuje główne miejsce w świecie, bo, sama niezmienna, może podtrzymywać to, co jest ruchliwe.
XXXII
Początkami wszystkich rzeczy są bóg i wieczność. Świat zaś, z racji swojej zmienności, nie zajmuje głównego miejsca1. Jego zmienność bierze bowiem górę nad stałością, chociaż niewzruszona trwałość jest prawem jego wiecznego ruchu. Stąd też i wszelka świadomość podobna do boskiej, choć jest nieruchoma, porusza się w swej stałości. Jest święta,
niezniszczalna i wieczna, a nawet, jeśli to możliwe, jest czymś doskonalszym: jest opartą na samej prawdzie wiecznością najwyższego boga. Jest ona wypełniona bez reszty tym, co podlega zmysłom, i całą wiedzą, i przebywa - że tak powiem - razem z bogiem. Natomiast świadomość świata przyjmuje wszelkie istoty podlegające zmysłom i dotyczącą ich wiedzę Ludzka z kolei świadomość [opiera się] na trwałości pamięci ponieważ człowiek zapamiętuje wszystko, co czyni. Owa boska świadomość, udzielana coraz to mniej doskonałym bytom, przydzielona została na koniec temu stworzeniu żywemu, którym jest człowiek. Innym stworzeniom nie chciał najwyższy bóg przyznać tej świadomości, by nie musiał się wstydzić tego, że połączył się z innymi stworzeniami. Wszelkie zdolności poznawcze, którymi jest obdarzona ludzka świadomość, opierają się na pamięci rzeczy przeszłych. Właśnie dla tej trwałości pamięci człowieka, uczynił go bóg zarządcą ziemi. Zrozumienie zaś natury i istoty świadomości świata można osiągnąć, badając to wszystko, co w tym świecie da się poznać zmysłami. Na podstawie podległego zmysłom świata można zrozumieć też wieczność, która jest druga po bogu, i poznać jej istotę. Natomiast pojęcie istoty oraz istota świadomości najwyższego boga jest jedyną prawdą. Nawet cienia tej prawdy, choćby w zarysach, nie da się rozpoznać na świecie. Tam bowiem, gdzie poznajemy coś za pomocą mierzenia czasu, pojawia się fałsz. Gdzie są rzeczy zrodzone, tam też dają się zauważyć i pomyłki. Widzisz zatem, Asklepiuszu, jak nisko stojąc zajmujemy się tak wzniosłymi sprawami i jakich rzeczy ośmielamy się dotykać. Ale to tobie, boże najwyższy, składam dzięki za to, że oświeciłeś mnie światłem, w którym dane mi było oglądać rzeczy boskie. Wy zaś,
Thacie, Asklepiuszu i Ammonie, ukryjcie w zakamarkach swych serc święte tajemnice i nie wyjawiajcie ich nikomu.
Zdolność rozumienia tym się różni od świadomości, że nasza zdolność rozumienia dzięki natężeniu umysłu doprowadziła nas do pojęcia i poznania istoty świadomości świata. Ta natomiast zdolność rozumienia, która przysługuje światu, doszła do poznania wieczności i bogów, którzy są nad nim. Przypadłością ludzkiego poznania jest to, że jakby poprzez ciemności widzimy to, co jest w niebie, na tyle, na ile pozwala na to kondycja ludzkich władz poznawczych. Mamy bardzo niewielką moc oglądania tak wzniosłych spraw, ale wielkie szczęście nas ogarnie, gdy ujrzawszy je będziemy ich świadomi.
XXXIII
O próżni zaś, która przez większość uważana jest za coś bardzo ważnego, myślę tak oto: próżnia ani nie jest czymkolwiek, ani być nie mogła, ani też nigdy nie będzie. Wszystkie części świata bowiem są pełne, tak też cały świat jest doskonale wypełniony przeróżnymi ciałami, odmiennymi co do swych właściwości i kształtów, i mającymi swoją własną postać oraz wielkość. Z nich jedne są większe, a inne mniejsze, różniąc się solidnością i delikatnością. Niektóre z nich bowiem, a mianowicie te większe i solidniejsze, łatwiej dają się zobaczyć, inne zaś, mniejsze i delikatniejsze, z trudem zaledwie mogą być zauważone albo wcale, i jedynie poprzez dotyk stwierdzamy, że w ogóle istnieją. Stąd też wielu wierzy, że one nie są ciałami, lecz jedynie próżnymi miejscami, co nie jest możliwe. To bowiem, o czym powiada się, że jest poza światem, jeśli w ogóle tam coś jest (w co ja bynajmniej nie wierzę), musi być - uważam - pełne rzeczy postrzegalnych umysłem, czyli odpowiadających boskości tego miejsca tak jak ten tak zwany świat podległy zmysłom wypełniony jest ciałami i istotami żywymi odpowiadającymi mu co do natury i właściwości, które nie zawsze dostrzegamy we właściwym
ich kształcie, lecz niektóre z nich wydają się nam wielkie ponad miarę, a inne z kolei bardzo małe. Wydają nam się właśnie takie albo z powodu odległości dzielącej je od nas, albo też wskutek ograniczeń ostrości naszego wzroku. Niektórzy, nie mogąc dojrzeć pewnych rzeczy, ze względu na ich nader nikłą postać, w ogóle nie wierzą w ich istnienie. Mówię tu o demonach, które - jestem o tym przekonany - przebywają pośród nas, a także o herosach, którzy zajmują najczystsze obszary powietrzne ponad nami, gdzie nie ma ani chmur, ani obłoków, ani nawet najmniejszego poruszenia, które mogłoby być wywołane jakąkolwiek aktywnością gwiazd. Dlatego, Asklepiuszu, nie nazywaj niczego próżnym, jeśli nie wymienisz rzeczy, której jest ono pozbawione, na przykład ognia, wody i tych wszystkich im podobnych. Jeśli nawet okaże się wolne od tego rodzaju rzeczy, niezależnie od tego, czy jest małe czy wielkie, to przecież nie może być pozbawione ani tchnienia, ani powietrza.
XXXIV
Podobnie należy powiedzieć o miejscu, że słowo to pozbawione dodatków nie ma żadnego sensu. Czym jest miejsce, wynika bowiem z tego, czego ono jest miejscem. Jeśli bowiem odrzucimy to istotne określenie, znaczenie słowa pozostaje niepełne. Dlatego słusznie mówimy o miejscu wody i miejscu ognia, oraz im podobnych. Tak jak bowiem niemożliwe jest, by istniało coś, co jest puste, podobnie nie można zrozumieć, czym jest samo miejsce jako takie. Gdyby bowiem można było wziąć samo miejsce bez rzeczy, której ono jest, to wtedy okaże się ono próżne, a tymczasem nie wierzę, żeby w świecie istniało w ogóle coś takiego. A zatem skoro nie ma niczego, co by było puste, to nie można pokazać, czym jest miejsce samo w sobie, jeśli nie oznaczy się go, tak jak ciał ludzkich, miarą czy to długości, czy szerokości, czy wysokości. Skoro więc te rzeczy tak się mają, to wiedzcie - ty Asklepiuszu i wy wszyscy, którzy tu jesteście - że świat
umysłowy, tzn. ten, który można poznać jedynie za pomocą oglądu umysłowego, jest niecielesny. Z jego niecielesną naturą nie może zmieszać się nic cielesnego, tzn. nic takiego, co dałoby się określić za pomocą jakości, ilości czy liczb. Niczego takiego w nim bowiem nie ma.
Świat zaś, który określany jest jako podległy zmysłom, jest zbiornikiem jakości i ciał wszelkich istot postrzegalnych zmysłami, które wszystkie bez boga nie mogą żyć. Bóg bowiem jest wszystkim, od niego wszystko pochodzi i od jego woli zależy. Ta całość jest dobra, piękna i mądra, niezmienna1 i tylko sama zdolna do odczuwania i poznawania samej siebie; bez niej niczego nie było, nie ma i nie będzie. Wszystko bowiem jest z niej, w niej i przez nią - różne i wielorakie w swych kształtach jakości, wielkie ilości, a także wielkości przekraczające wszystkie miary oraz formy o wszelakich kształtach. Jeśli poznasz je wszystkie, będziesz dziękował bogu, Asklepiuszu. Jeśli zaś ogarniesz całość, dojdziesz do słusznego wniosku, że ten świat poznawalny zmysłami wraz ze wszystkim, co w nim się znajduje, okryty jest przez ów wyższy świat jakby jakąś szatą.
XXXV
Każdy bowiem rodzaj stworzeń żywych, Asklepiuszu, jakikolwiek by był - śmiertelny czy nieśmiertelny, rozumny czy nierozumny, obdarzony duszą czy nie - stosownie do tego, do jakiego należy rodzaju, jakie też posiada jednostkowe obrazy swojego rodzaju. I chociaż każdy rodzaj stworzenia żywego zawiera w sobie całą formę tego rodzaju, to jednak w ramach tej samej formy poszczególne jednostki różnią się od siebie. I tak na przykład, chociaż rodzaj ludzki można sprowadzić do jednej formy, tak że po wyglądzie człowieka można poznać, że jest człowiekiem – jednostkowi
ludzie, w ramach tej samej formy się różnią. Forma bowiem jako boska, jest niecielesna. Podobnie jak wszystko to, co poznawalne jest rozumem. Ponieważ dwoma elementami, z których składają się jednostki, są ciała i to, co niecielesne, to nie jest możliwe, aby kiedykolwiek przyszła na świat jakaś jednostka całkowicie podobna do innej zrodzonej w innym miejscu lub czasie. Przeciwnie, zmieniają się tyle razy, ile godzina toczy chwil w pełnym obrocie koła, w którym zawiera się ów bóg - ten, którego nazwaliśmy wszechkształtnym. Forma gatunku więc trwa, rodząc z siebie tyle razy tak liczne i tak różne podobizny, ile chwil zawiera w sobie obrót świata. Świat zmienia się w trakcie obrotu. Forma natomiast nie zmienia się i nie obraca. W ten sposób formy poszczególnych gatunków są trwałe, mimo różnic zachodzących w ramach każdej z nich.
XXXVI
Asklepiusz: Czy i świat zmienia postać, Trismegistosie?
Trismegistos: Widzisz, Asklepiuszu, mówić do ciebie to jak do śpiącego. Cóż to jest świat i z czego się składa, jeśli nie ze wszystkich rzeczy zrodzonych? Zatem chcesz, żebym ci to powiedział o niebie, ziemi i żywiołach? Bo jakie inne byty częściej zmieniają swoją postać? Niebo raz wilgotnieje, raz wysycha, raz zamarza, raz płonie, raz jaśnieje, raz ciemnieje - w jednej postaci nieba znajdują się te wszystkie postaci, które często podlegają zmianom. Ziemia natomiast nieustannie zmienia swoją postać - wtedy, gdy rodzi plony i wtedy gdy żywi swoje potomstwo, a także wtedy, gdy wydaje rozmaite i różnorodne jakości i ilości wszystkich płodów, zatrzymując i uruchamiając ich rozwój, a przede wszystkim właściwości, zapachy, smaki, kształty drzew, kwiatów, jagód. Ogień ulega licznym boskim przemianom. Wiele jest bowiem przeróżnych
kształtów słońca i księżyca. Są one jakby podobne do naszych luster odbijających podobizny obrazów z rywalizującą z pierwowzorami jasnością.
XXXVII
Ale już dosyć powiedziano o tych sprawach. Wróćmy zatem do człowieka i do rozumu. Wszak to dla tego boskiego daru, jakim jest rozum, otrzymał człowiek miano stworzenia rozumnego. Mniej powinno dziwić, choć zasługuje na podziw, to co tu powiedziano o człowieku. Ze wszystkich niezwykłych rzeczy największy podziw wzbudza to, że człowiek był zdolny wynaleźć i stworzyć boską naturę. Nasi przodkowie wiele błądzili w kwestii bogów. Nie mając wiary i nie bacząc na cześć i świętość boską, wynaleźli sztukę, za pomocą której sprawili sobie bogów. Ze swoim wynalazkiem złączyli moc, która tkwi w naturze materii. A że nie mogli stworzyć dusz, przyzwali dusze demonów czy aniołów i wprowadzili je do posągów bogów i do świętych misteriów, by te idole posiadły moc czynienia zarówno dobrze, jak i źle. Twój dziadek, Asklepiuszu, wynalazca medycyny1, któremu poświęcono świątynię na górze w Libii, Wybrzeżu Krokodyli2, w której spoczywa jako człowiek materialny, czyli ciało (w swojej pozostałej, lepszej części bowiem, czy może raczej cały - jeśli cały człowiek zawiera się w świadomości - powrócił do niebios), także obecnie ofiarowuje ludziom chorym wszelką pomoc, wypełniając teraz swoją mocą boską to, co przedtem zwykł był czynić za pomocą sztuki medycznej. A czyż mój dziad Hermes, po którym odziedziczyłem swoje imię, przebywając w swej, nazwanej jego imieniem ojczyźnie3, nie pomaga wszystkim, zewsząd tam przybywają cym, i ich nie ratuje? Wiemy też, jak wiele dóbr udziela ludziom Izyda, małżonka Ozyrysa wtedy, gdy jest im łaskawa, i ilu ludziom potrafi zaszkodzić, gdy jest rozgniewana! Bogowie ziemscy i światowi łatwo bowiem wpadają w gniew, gdyż są stworzeni i złożeni przez ludzi z dwojakiej natury. Stąd zdarza się, że w Egipcie pewne zwierzęta uznaje się za święte i w niektórych miastach czci się dusze tych, które były uznawane za bóstwa jeszcze za życia - czci się je tak bardzo, że te miasta rządzą się ustanowionymi przez nie prawami i od ich imion przyjmują swoje nazwy. Dlatego, Asklepiuszu, że niektóre z tych zwierząt w jednych miastach uznaje się za godne pełnej czci i najwyższego szacunku, gdy w innych - wprost przeciwnie. I to właśnie bywa przyczyną wojen między tymi miastami.
XXXVIII
Asklepiusz: Jakie właściwości cechują tych bogów, Trismegistosie, którzy uważani są za ziemskich?
Trismegistos: Wynikają one, Asklepiuszu, z kompozycji ziół, kamieni i pachnideł, mających w sobie naturalną moc boskości. Z tego powodu radują się oni sprawowanymi ofiarami, hymnami i pieśniami, najsłodszymi dźwiękami, współbrzmiącymi na sposób harmonii sfer niebieskich, aby to, co jest niebiańskie zwabione w idole za pomocą obrzędów niebiańskich2 często powtarzanych, mogło z radością, znosząc cierpliwie życie wśród ludzi, trwać w ten sposób przez długie wieki. Tak oto człowiek jest twórcą bogów. A nie myśl sobie, Asklepiuszu, że wynikiem przypadku jest działanie tych ziemskich bogów. Bogowie niebiańscy zamieszkują najwyższe sfery niebios i każdy z nich wypełnia i strzeże porządku
powierzonego jego pieczy. Natomiast ci nasi bogowie zajmują się pojedynczymi dziedzinami - przepowiadając przyszłość przez losy i wyrocznie, czuwając w pewnych sprawach nad ludźmi i tak, każdy na swój sposób, im pomagają, kierując się jakby przyjaznym pokrewieństwem.
XXXIX
Asklepiusz: Jaką część rozumnego porządku ma pod swoją władzą , inaczej przeznaczenie, Trismegistosie? Czy może bogowie niebiescy sprawują rządy nad całością, a ziemscy władają pojedynczymi rzeczami?
Trismegistos: To, co nazywamy , Asklepiuszu, jest to pewna konieczność zauważalna we wszystkich zdarzeniach, złączona z nimi więzami tworzącymi łańcuch. Ona więc jest albo sprawcą wszystkich rzeczy, albo samym bogiem najwyższym, albo tym drugim bogiem, którego stworzył bóg najwyższy, albo wreszcie, utwierdzonym boskimi prawami, porządkiem, któremu podlegają wszystkie byty ziemskie i niebieskie. W każdym razie i konieczność są ze sobą związane nierozdzielnym spoiwem. Ta pierwsza, , tworzy początki wszystkich spraw, konieczność zaś zmusza je, by doszły do skutku zależnego od tych początków. Za nimi podąża porządek, to jest układ i następstwo czasowe wszystkich zdarzeń mających dojść do skutku. Nie ma bowiem niczego, w czym by się nie przejawiał ład. We wszystkim świat jest doskonały. Sam bowiem świat działa według porządku, czy raczej cały zasadza się na porządku.
XL
Te trzy zatem - , konieczność i porządek - są jak najbardziej efektem woli boga, który swoim prawem i boską myślą kieruje światem. One zatem, z boskiego rozporządzenia, są pozbawione wszelkiej chęci czy niechęci. Ani gniew ich nie porusza, ani łaskawość nie zmienia, lecz służą konieczności wiecznego prawa, która jest nieodwracalną, niewzruszoną i niezniszczalną wiecznością. Najważniejsza
wszakże jest , która zasiewając jakby ziarna rzeczy przyszłych, określa tym samym co z tych ziaren się zrodzi. Dalej idzie konieczność, która siłą zmusza wszystko, aby doszło do skutku. Trzeci, wreszcie, jest porządek, który zachowuje wszystkie rzeczy w takim układzie, w jakim ułożyła je i konieczność. On zatem jest wiecznością, która ani nigdy się nie zaczęła, ani też nigdy nie ustanie; tym, co stale, mocą nienaruszalnego prawa biegu rzeczy, obraca się w nieustannym ruchu; często rodzi się i umiera na przemian w częściach, tak że - w zmieniających się ciągle porach - rodzi się w tych właśnie częściach, w których obumarła. Z okrągłego kształtu wynika bowiem ruch obrotowy - tak że wszystko jest tak połączone ze sobą, że nie rozpoznasz, gdzie jest początek ruchu, gdyż każda rzecz wydaje się być jednocześnie przed i po każdej innej rzeczy. Przypadki zaś czy los wpisane są we wszystkie sprawy światowe. Opowiedziałem wam o poszczególnych sprawach, na ile zdołała to zrobić moja ludzka natura, moc chciała i dopuściła.
Pozostaje nam tylko to, abyśmy wychwalając boga i modląc się powrócili do troski o sprawy ciała. Dosyć już bowiem, rozprawiając o sprawach boskich, nasyciliśmy się jakby pokarmem duchowym.
XLI
Gdy tylko wyszli ze świątyni i zaczęli się modlić do boga, zwracając się na zachód (gdy ktoś bowiem chce się modlić przy zachodzącym słońcu, musi tam kierować swój wzrok, tak jak podczas wschodu słońca - na wschód). Gdy już rozpoczęli modlitwę, Asklepiusz rzekł ściszonym głosem:
- O Thacie, chcesz, abyśmy doradzili twemu ojcu, aby kazał, by naszej modlitwie do boga towarzyszyły kadzidła i wonności?
Słuchając go, Trismegistos bardzo poruszony rzekł:
- Nie bluźnij, Asklepiuszu. To bowiem zakrawa na świętokradztwo, gdy się modlisz do boga, palić kadzidło i pozostałe wonności. Wszak temu, który sam jest wszystkim albo wszystko w sobie zawiera, niczego nie brakuje. Raczej okażmy mu uwielbienie. To właśnie są najdoskonalsze ofiary dla boga, gdy dzięki składane są mu przez śmiertelnych.
Dzięki ci, najwyższy, najwznioślejszy. Dzięki twojej łasce bowiem dostąpiliśmy światła poznania twojego. O imię święte i godne uwielbienia, imię jedyne, jakim tylko ciebie, boga należy wielbić wiarą, którą odziedziczyliśmy po naszych ojcach, gdyż to właśnie ty raczyłeś obdarować wszystkich wiarą naszych ojców, pobożnością i miłością, i w ogóle tym wszystkim, co najsłodsze - gdy obdarzyłeś nas świadomością, rozumem i zdolnością poznawczą: świadomością, byśmy mogli ciebie poznać; rozumem, byśmy mogli śledzić cię naszymi myślami; poznaniem, byśmy cieszyli się poznając ciebie. Cieszymy się ocaleni twoją mocą, że ukażesz się nam w całej swojej pełni. Cieszymy się, że zechciałeś nas, którzy teraz jesteśmy osadzeni w ciałach, uczynić nieśmiertelnymi na całą wieczność. Największą bowiem radością ludzi jest poznanie twojego majestatu. Poznaliśmy ciebie, światło1 największe wyczuwalne jedynie umysłem. Zrozumieliśmy ciebie, o prawdziwe życie życia, o żyzna płodności wszystkich natur. Poznaliśmy ciebie, wieczne trwanie całej natury przepełnionej twoją życiodajnością.
Wielbiąc całą tą modlitwą dobro twojej dobroci prosimy, żebyś zechciał nas zachować jako trwających w miłości twojego poznania i byśmy nigdy nie dali się oderwać od tego rodzaju życia. Wybierając to właśnie, kierujemy się na ucztę czystą i bez zwierząt.