VII. Przeznaczenie

Total votes: 22331

Walter Friedrich Otto

przeł. Kamil M. Kaczmarek

VII Przeznaczenie

1

Ciągle jeszcze pozostaje najmroczniejsza sfera życia, a jeśli również tu bogowie są zaliczeni, mogą zdać się sprzecznymi z wrażeniem światłości, które nam przekazali.

Jak to możliwe, że geniusze życia, obfitości i szczęścia mogliby również być źródłem cierpienia, zguby i zniszczenia? Czyż życie może obrócić się przeciw sobie samemu? Że moc musi być przekleństwem dla każdego, kto z niej kpi, to możemy zrozumieć. Ale jak możemy pogodzić się z faktem, że ta moc sama z siebie wikła człowieka i rzuca go w otchłań, że nie jest po prostu światłem i ciepłem, ale również mrokiem i zimnym cieniem, który tak niesamowicie pada na życie? Czy może być tak, że ci bogowie nie są świetlistym przedstawieniem żyjącego świata, jak zdają się być, ale nadludzkimi mocami, które wydają suwerenne zarządzenia zarówno co do życia jak i śmierci?

Sprzeczność zostaje rozwiązana, gdy zrozumiemy szczególny obraz przy pomocy, którego starożytny duch grecki pojmował nocny aspekt egzystencji i jego wpływ na postawę względem bogów. Tym nocnym aspektem jest śmierć i wszystko, co w konieczny sposób do niej prowadzi. Tutaj, gdzie życie przepada, istotna moc bogów kończy się, a oni zanikają. Ale najbardziej tajemniczy z wszystkiego jest punkt, gdzie ich żywe formy przekształcają się we wrogie demoniczne siły i tak zdają się stawać mocami losu i śmierci – ale jedynie zdają się tak czynić, jak stanie się to jasne w ostatniej części tych badań.

Czasami mówi się, że bogowie „mogą wszystko”, ale rzut oka na opowieści o bogach pokazują, że nie należy tego traktować dosłownie. Ich jedność z naturą sama zaprzeczałaby możliwości czynienia wszystkiego. W rozpaczliwej sytuacji ludzie nie wahają się powiedzieć, że nawet bogowie nic by nie poradzili. Kiedy Nestor wyraża życzenie, by Telemachowi udało się z pomocą Ateny zapanować nad zalotnikami, Telemach odpowiada „Zbyt wielką rzecz powiedziałeś, aż mi dech zapiera. Jeśli się to zdarzy, jeśli jest taka wola bogów, zaskoczy to moją nadzieję” [Od.3,228; w ang. jest mocniej, podobnie u Siemieniewskiego: „Coś rzekł, bo się nie spełni nigdy - mówię śmiele. I dziw mi, że nadzieją łudzisz się tak błogą; Bogowie, choćby chcieli, nic tu nie pomogą”]. Jakkolwiek możemy wyjaśnić niemoc bogów w tych wyjątkowych przypadkach, istnieje ustalona granica ich mocy, podstawowe: „tak daleko, nie dalej”. Granicą tą jest śmierć. Żaden bóg nie może przywrócić życia człowiekowi, który już umarł, żadne życzenie bogów nie może sięgnąć w cieniste królestwo zmarłych. Ale stosuje się to także do innych religii, nawet do Starego Testamentu. Grecki pogląd na bogach idzie dużo dalej i posiada dodatkowe i głębokie znaczenie. Tu bóstwo nie tylko nie posiada żadnej władzy nad zmarłymi: nie może ono uchronić żywych od śmierci, która jest im przeznaczona.

„I wieczna matka syna zbawić nie pobiegnie,

Gdy ten, pełniąc wyroki, w skiejskiej bramie legnie” [przeł.Dionizy Minasowicz]

W tych słowach Schillerowska Nenia precyzyjnie odtwarza grecką myśl. W Odysei Atena powiada: „Lecz od śmierci, wszystkim jednakiej, nawet bogowie nie mogą obronić drogiego im męża, kiedy straszna Mojra powali go drętwą śmiercią” [3,236]. A Tetyda błaga Zeusa, by dał jej synowi, któremu pisana jest młoda śmierć, należną cześć, a Zeus kiwa głową na znak zgody [Il.1,505nn]; nie wydaje się jej, by mogła prosić o przedłużenie życia Achillesa, ani by było w mocy wielkiego boga spełnić taką prośbę. Gdy Hektor wkłada zbroję Achillesa, Zeus ubolewa nad jego upadkiem uzmysłowiwszy sobie, jak bliski jest on śmierci [17,198nn], i życzy sobie przydać mu chwały dopóki to możliwe, gdyż Hektor nie przeżyje tej bitwy; ale pomimo jego sympatii, samego mrocznego przeznaczenia Zeus nie może uchylić. Apollo, który tak wiernie wspierał Hektora, opuszcza go, gdy szale przeznaczenia ukazują, że przeznaczone jest mu umrzeć [22,213].

Obrazy te wystarczają, by zobrazować ograniczenie bogów. Jest powiedzenie, które usłyszał ambasador Krezusa do prorokini delfickiej [Herodot 1,91], a które często powtarzane jest w późniejszej literaturze, z którego wynika, że wobec przeznaczenia czy konieczności nawet bogowie są bezsilni. W rzeczy samej, oni sami czasem przyznają, że są poddani zrządzeniu przeznaczenia [Ajsch.Prom.515; Il.15,117, Hezj.Teog.220]. Zrządzenie te nie tylko wyjęte jest spod sfery władzy bogów raz na zawsze; ono w sposób istotny różni się od funkcji bogów.

W naturze tego, co boskie jest obdarzać, towarzyszyć, oświecać. Czasem może się wydawać, że wyrok losu udziela człowiekowi jakiegoś pozytywnego dobra; ale biorąc pod uwagę całość jego funkcji, nie może być wątpliwości, że charakter jego nie jest pozytywny, a negatywny. Ustanawia kres by ograniczyć trwanie, katastrofę by ograniczyć dobrobyt, śmierć, by ograniczyć życie. Katastrofa, przemijanie, ograniczenie, wszelkie formy „tak daleko i nie dalej” są formami śmierci. A śmierć sama jest pierwotnym znaczeniem losu. Kiedykolwiek wypowiada się imię Mojry, pierwszą myślą jest ta o śmierci i to w nieuniknioności śmierci idea Mojry jest bez wątpienia zakorzeniona.

Musimy oswoić się z myślą, że śmierć, która jest najważniejszą i rozstrzygającą ze wszystkich przeznaczeń, zależeć może od mocy innej niż bogów. Zapewne śmierć jest uosobieniem wszelkiego cierpienia i grozy od których oczekujemy, że bogowie nas zachowają, a jeśli ich moc zawodzi w tej sprawie, jaki z nich pożytek? Czy może być miejsca dla boskiej pomocy, jeśli katastrofy, problemy, śmierć są nienaruszalnie ustalone?

Dla wiary, której bóstwo działa spoza naturalnej egzystencji na pytanie to można odpowiedzieć tylko przecząco. Ale tam, gdzie to, co boskie jest jednym z obfitością życia, tam śmierć musi być od niego oddzielona szeroką otchłanią. Gdyż cokolwiek żyje postrzega śmierć jako coś najbardziej obcego i nie może wierzyć, że może zostać objęta w znaczeniu i planie życia. W ten sposób możemy zrozumieć, że moce życia i prawo śmierci nie są tym samym. Tak pojmujemy nieprzekraczalną różnicę, która trzyma je od siebie z dala.

Jedna nić, co prawda, łączy bogów i Mojrę, a jest to koncepcja, zgodnie z którą bogowie, w przeciwieństwie do śmiertelników, wiedzą, co Mojra przeznaczyła. Ale często widzimy bogów zapoznających się z przeznaczeniem ze smutkiem i poddających się jego wyrokom bardzo niechętnie. Nie wolno im, w rzeczy samej nie mogą postąpić inaczej. Im żywiej to pojęcie jest wyrażone tym jaśniejsze jest, że ich istota wchodzi tu w kolizje z inną, im obcą.

Patrz! bogi wszystkie płaczą, i płaczą boginie,

Że to, co piękne, mija, że co wielkie, ginie.

Schiler

Doświadczenie ukazuje duchowi i nastawieniu Greków dwie rzeczy: rozkwitające życia, które bóstwo napotyka na wszystkich ścieżkach swego rozwoju; oraz surową konieczność, która przecina przez życie w punktach, które sama określiła. Bogowie przynależą do strony życia. Aby ich spotkać, to co żywe musi się ruszać, iść naprzód, być czynnym. Wówczas bogowie obejmują to, co żywe swą siłą i dostojeństwem a w nagłym objawieniu ukazują nawet swe niebiańskie oblicze. Stąd ktoś, to nie znajduje się już na ścieżkach życia nie może dłużej spotykać się z bóstwem. Ze zmarłym, którego całe jest jest był, z postaciami minionych, którzy odcięci są od wszystkiego tego, co jest teraźniejsze, bóstwo nie może już utrzymywać stosunków. Ale nie może też ukazywać się na drodze temu, którego droga ma się zakończyć. Tutaj dwie sfery się przecinają. Co zachodzi w tym przecięciu pozostaje tajemnicą dla racjonalnej myśli. Ale powstają tam przedstawienia wyobraźni, które niewątpliwie wywodzą się z doświadczenia życia.

2

 

Pojęcie przeznaczenia, które ustala upadek i śmierć zakorzenione jest w prehistorycznej wierze, która bezpośrednio kształtuje religią Homerycką w wielu przypadkach, wypychana z pierwszego planu na dalszy i przekształcana w szanowne tło. Mojra była dajmonem przeznaczenia i śmierci. Imię oznacza przydział czy udział, co jest oczywiste. Jest kobiecą formą rzeczownika moros, który również oznacza śmierć i przeznaczenie, a pojawia się u Hezjoda [Theog.211] jako imię własne boskiej istoty, która jak sama Mojra ma Noc za matkę. Postaci tego rodzju zwykle zjawiają się jako mnogie – na przykład Kery, Erynie i tym podobne – i tak, podczas gdy Homer ma Moirai w liczbie mnogiej tylko raz [Il.24,49], Hezjod [Thoeg. 904Nn; w Delfach były dwie: Pauzaniasz, 10,24,4; Plutach, O 'E' elfickim 2] wymienia trzy Mojry, córki Zeusa i Temidy. Na dziedzinę, w której te mroczne istoty zamieszkują, nieomylnie wskazuje inna genealogia, również podana przez Hezjoda [Theog. 211]: są córkami pierwotnej bogini Nocy, która zrodziła także Morosa i Erynie, które Ajschylos [Eumen. 960] także wskazuje jako siostry Mojr po matce. Pięćdziesiąty dziewiąty hymn orficki także nazywa je córkami nocy. Fakt, że są powiązane z Uranosem i Gają, z Kronosem i Afrodytą wskazuje na ten sam krąg myśli i wyobrażeń. Teogonia orficka nazywa je dziećmi Uranosa i Gai [Orphica fr.57]. U Epimenidesa [fr.19] Kronos i Eurynome są rodzicami Mojr, Afrodyty i Erynii. Afrodyta Urania jest określona jako „najstarsza z Mojr” [Pauzaniasz 1,19,2]. Ich pokrewieństwo z Eryniami przejawia się także w kulcie: w grocie Eunemeid w Sykion Mojry posiadały ołtarz, gdzie otrzymywały ofiary takie jak te, składane Eumeneidom, takie, jakie były właściwe bóstwom ziemskim i bóstwom innego świata [2,11,4].

Wszystko to jasno wskazuje, że mamy tu do czynienia z mieszkańcami tego pierwotnego świata bogów których ziemskość i więzy z ziemią odróżniają ostro od Olimpijczyków. Jak tak wiele postaci tej mrocznej i surowej sfery, Mojry również mają pieczę nad świętymi zarządzeniami i są nieugiętymi mścicielkami każdego, kto je przekroczy. Według Hezjoda [Theog.220] Mojry i Kery ścigają wykroczenia przeciw ludziom i bogom i nie spoczną aż nie ukarzą należycie przestępcy. Według arkadyjskiej legendy [Pauz.8,42,3], kiery smucąca się Demeter zniszczyła na ziemi wegetację, Zeus posłał do niej Mojry, a wówczas – pociecha uspokoiła gniew bogini. W tym sensie Pindar [Pyt.4,145 [pl.7-1]] może mówić o nich, że odwracają się od zwaśnionych krewnych. W hymnie nieznany autor uprasza te córki Nocy by posłały Porządek (Eunomię) i jej siostrę Sprawiedliwość (Dike) oraz Pokój (Dike). Stąd mit często przedstawia Mojry w powiązaniu ze starożytnymi siłami porządków, z Eryniami, Horami a przede wszystkim z Temidą. Znacząca jest wzmianka Iliady o mówiącym koniu Achillesa [19,408]: koń powiada, że wielka Mojra pokona Achillesa, ale Erynia odebrały mu mowę.

Początek i koniec, narodziny i śmierć, są wielkimi porami Mojr a wraz z nimi trzecie jest małżeństwo. Przyprowadzają Temidę do Zeusa by została jego żoną [Pindar, fr.30] i dają mu za żonę Olimpijkę Herę [Arystof.,Ptaki,1731]. Śpiewają na weselu Peleusa i Tetydy [Katullus 64]. U Ajschylosa proszą swe siostry Eumeneidy, po tym, gdy te ostatnie zostają ułagodzone, „kresę niech dziewczęcą śpiew godów raduje weselnych” [Eum.,957]. Jako boginie narodzin powiązane są z Ejlejtyją [Pind.,Ol.,6,42;Nem.,9,1]. Ich związek z Ejlejtyją można ciągle dostrzec w Carmen Saeculare Horacego. Dobrze znane jest ich pojawienie się przy narodzinach Meleagra. „śmiertelnikom, kiedy na świat przychodzą, dobro i zło przydzielają” [Hezj.Teog.218]. Według znanej i z pewnością wyjątkowo starożytnej wzmianki, przędą los dla nowonarodzonego dziecka – ale oznacza to przede wszystkim, jego śmierć. W tym znaczeniu obraz ten użyty jest też u Homera. Tego dnia, powiada Hera, żadna krzywda nie powinna stać się Achillesowi, ale „W przyszłości wycierpi to, co mu Ajsa [w znaczeniu Los, synonim mono] z jego wysnuła przędziwa w dniu, gdy go matka zrodziła” [Il.,20,127]. Matka Hektora mówi o nim, gdy jego ciało znajduje się we władaniu okrutnego Achillesa „Mojra nieubłagana mu taką, kiedy się rodził, wysnuła nić”[24,209]. Feakowie życzyli sobie odwieźć bezpiecznie Odyseusza do jego ojczystego wybrzeża, tak więc żadne nieszczęście nie powinno spaść na niego w trakcie podróży; „póki nie stanie na swojej ziemi. Tam już musi znieść wszystko, co mu Dola i nielekkie Prządki wyprzędły w dniu, w którym go matka urodziła” [Od.,7,195]. „chowałam cię, synku, zrodziwszy na ciężką dolę” powiada Tetyda do smucącego się Achillesa, któremu pisana jest wczesna śmierć [1,418]

Tak więc Mojry pozostają w sferze starożytnej religii ziemi, jako mroczne moce, które określają śmierć. Określanie śmierci jest właściwym sensem pojęcia przydziału czy udziału, które imię Mojra oznacza. Choć imię było i pozostawało znaczące, religia przedhomerycka myślała o noszących je jako osobowościach. Rozważanie świadectwa wyżej przytaczanego nie pozostawia wątpliwości w tym punkcie. W trakcie bitwy bogów i gigantów Mojry walczyły maczugą, co jest charakterystyczne również dla innych bóstw losu. Jak surowa i zmysłowo prymitywna wyobraźnia mogła je odmalować ukazane jest w historii, z pewnością bardzo starożytnej, o tym jak Apollo raz je upił [Ajsch. Eumen.728]. U Homera słowo moira często używane jest w bezosobowym znaczeniu; ale osobowa koncepcja trwa w pewnych formalnych wyrażenia i w znaczącym słowie moiregenes („syn Mojry”), które Priam stosuje do Agamemnona jako termin pochwalny [Il.3,182]

3

Pierwotny obraz Mojry, która „przydziela” śmierć jest ciągle potężny w zakresie myśli charakteryzującym poematy Homeryckie, ale, jak wszystko starożytne, co zachowuje swą ważność w tym zakresie, został przekształcony w tym, co najistotniejsze.

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że Mojra pozostaje tak żywotną postacią osobową dla Homera, jak zawsze była. Umieszcza ją między bogami, którzy posiadają osobowość i jak ci ostatni przedstawiana jest jako interweniująca w ludzkie sprawy. „Nie my będziemy jej winne,” powiada koń nagle obdarzony ludzką mową, gdy przepowiada rychłą śmierć Achillesowi „tylko Bóg wielki i Mojra, która w krąg wszystko zwycięża” [Il.19,409nn]. Do Hektora napawającego się swym tryumfem powiada umierający Patrokles „Ale mnie Mojra okrutna i syn Latony pokonał, i Euforbos waleczny. Ty rozbroiłeś mnie trzeci”. A potem dodaje „także i ty żyć nie będziesz długo, już stoi przy tobie blisko u boku Tanatos i Mojra nieubłagana” [16,849]. Agamemnon wskazuje obok Zeusa na Mojrę i Erynie jako tych, którzy spowodowali jego fatalną ślepotę [19,87]. Dzieło Mojry opisane jest w barwnych czasownikach przechodnich. Amfios posiadał wielkie bogactwa w ojczyźnie, lecz „Mojra iść mu kazała” do Troi jako sprzymierzeniec Priama, i tam padł z ręki Ajasa [5,613]. Lykaona „wydała Mojra okrutna” w ręce Achillesa [21,82n]. Silnego Tlepolemosa „Mojra potężna przeciwko Sarpedonowi zwróciła” który powalił go włócznią [5,629]. Pejsander kroczył przeciw Menelaosa „Nieszczęśliwa go Mojra na drogę śmierci przywiodła”, by Menelaos go zabił [13,602]. „Teraz dosięgła mnie Mojra” powiada Hektor wiedząc, że „Już mnie bogowie na śmierć wzywają” [22,303]. „Mojra śmiertelna dosięgła Dioreja”, gdyż trafił go kamieniem Trak Pejroos i dobił go włócznią [4,517]. Gdy wszyscy pozostali Trojanie uciekli do miasta przed Achillesem, Hektor pozostał za miastem, przy Skajskiej bramie „podszeptem okrutnej Mojry wstrzymany” [22,5]. Mojra zdaje się być mocą, która – tak jak Śmierć pojmowana jako osoba – atakuje człowieka i zanurza go w nocy. Tak powiada się o człowieku śmiertelnie zranionym, że „oczy rannego śmierć purpurowa i Mojra nieprzemożona okryła” [5,82n; 16,333; 20,476n; 12,116]. Gdy człowiek musi umrzeć „straszna Mojra powali go drętwą śmiercią” [Od.,2,100; 3,238; 17,326]. Przędzenie Mojry jest także obrazem znajomym Homerowi, jak dowodzą cytowane fragmenty z Iliady i Odysei. Zachował nawet wyrażenie, jawnie nieznane w późniejszej literaturze, które kładzie szczególny nacisk na Mojrę jako żyjącą istotę – Moira krataie, czyli silna, potężna [Il.5,83,629; 16,853; 19,410; 20,477]. To przywołuje Kratais, Homerowe imię matki Scylii [Od.12,124], której związek z tamtym światem jest łatwy do dostrzeżenia i której pochodzenie jest czasem wywodzone od Hekate. Jest to jasna paralela do związków Mojry z Nocą, Eryniami i innymi istotami mrocznego królestwa.

A jednak Homerycka Mojra nie jest żadną miarą tą samą pierwotną postacią, która przetrwała w popularnych wierzeniach w pohomeryckich czasach. Przede wszystkim musimy zauważyć, że znaczący starożytny aspekt Mojry, który wiązał ją z grupą mocy w pierwotnej i ludowej religii nie jest już obecny w postaci Homeryckiej: Mojra nie ustanawia i nie strzeże ziemskich zarządzeń. Nie leży też w jej charakterze obdarzać darami i błogosławieństwami, jak czynią Mojry ludowych wierzeń. O nich Hezjod powiada, że „dają śmiertelnym ludziom zarówno dobra, jak też i zła dostąpić” [Hezj.Teog.904nn]. U Homera jedyną sugestią, że Mojra obdarza błogosławieństwem jest stare słowo Moiregenes („dziecko Mojry” [μοιρηγενὲς]), które pojawia się wraz z olbiodaimon (wybraniec bogatego bóstwa [ὀλβιόδαιμον]) [Il.3,182]. Właściwość, która może być jasno rozpoznana jako podstawowa u starożytnej Mojry teraz określa jej całą istotę i wszystkiej jej aspekty. Zarządzenia Homeryckiej Mojry są całkowicie negatywne: zarządza człowiekowi upadek i zniszczenie. W pewnych przypadkach może się zdawać, z powodów łatwych do zrozumienia, że jej plan może być również pozytywny. Ale jest to nic więcej niż pozór. Wystarczy jedynie porównać fragmenty, które mówią o zamierzeniach bogów by natychmiast dostrzec różnicę. O losie określonym przez bogów poetycki język może powiedzieć, że oni go uprzędli (epiklotho [ἐπικλώθω])[24,525; Od.1,7[?]; 3,208; 4,207; 8,579; 11,139; 16,64; 20,196]. Ale wówczsa Homer może także powiedzieć, o mężu „któremu Kronion przy ślubie i w małżeńskiej łożnicy uprządł nić szczęścia i dawał mu je nieprzerwane przez wszystkie dni, a teraz dał mu się zestarzeć błogo w domu, przy mądrych synach, najlepszych włócznikach. [Od.4,207;3,208]. O mocy nad przeznaczeniem powiadziane jest tylko w jednym fragmencie (gdzie Mojry rozumie się w liczbie mnogiej, zgodnie z ludowym zwyczajem), że coś człowiekowi daje: „obdarowały cierpliwym sercem człowieczy ród Mojry” [Il. 24,49]. Nie jest to prawda w odniesieniu do oryginalnej Homeryckiej Mojry, której powiedzeniem jest Nie. To negowanie ustanawia śmierć - „dzień przeznaczenia” [[αἴσιμον ἦμαρ] 21,100; [μόρσιμον ἦμαρ] 15,613] jest śmiercią – ale wprowadza również wielkie katastrofy i znaczne błędy, jak upadek Troi czy nieszczęsna kłótnia Agamemnona z Achillesem.

Czasem czytamy, że jest „przeznaczone” temu czy innemu człowiekowi osiągnąć jakiś pożądany cel. Odyseuszowi przeznaczone było (moira lub aisa [αἶσα]) powrócić bezpiecznie do domu [Od.5,41,288,346; 9,532]. Powinien sam żeglować na swej tratwie, powiada Zeus do Hermesa posyłając go do Kalipso, i wiele wycierpieć zanim dotrze do Feaków a oni sprowadzą go do domu; „Takie jest przeznaczenie [μοῖρ᾽]: zobaczy on drogie osoby i wróci do ziemi ojców, pod wysoki strop swego domu” [5,41]. Ale gdy Hermes przemawia do Kalipso mówi: „Nie sądzono (aisa) mu bowiem tu zginąć, daleko od swoich: los (moira) da mu jeszcze oglądać drogie osoby i wejść pod wysoki strop jego domu, w kraj ojczysty” [5,153]. Tak jasnowidz Helenos powiada, że Hektor może bezpiecznie podjąć walkę, gdyż nie jest mu sądzone teraz zginąć i dopełnić swego losu [Il.7,52]. Dla Odyseusza jest specjalne przeznaczenie (moira), które nie zakłada śmierci ale które mimo to boleśnie ukazuje negatywny charakter Mojry: mu cierpieć wielkie boleści, i tylko gdy dotrze do ziemi Feaków możliwe dla niego będzie powrót do ojczyzny [Od.5,206]. Tutaj także zrządzenie jest restrykcyjne i wprowadza ograniczenie. „Nie prędzej” jest charakterystyczną nutą Mojry, a warunek jest tak ciężki, że może złamać ludzkie serce [4,481]. Menelaosowi, który używa tego wyrażenia, powiedziano, że nie przeznaczono mu (moira) powrócić do kraju zanim nie przedsięweźmie trudnej podróży do Egiptu i tam złoży ofiarę bogom [4,475]. Tak więc jedynie z powierzchownego wrażenia można wnosić, że Mojra obiecuje człowiekowi również osiągnięcie i sukces; w rzeczywistości jej działaniem jest zawsze odmawianie.

Gdy powiada się o Eneaszu, że przeznaczone (μόριμον) mu jest uciec i zachować życie [Il.20,302], znaczy to, że los (μοῖραν) nie przesądziła mu, że padnie w bitwie [20,336]. Aby go to nie spotkało – interweniuje Posejdon, gdyż, jak fragment to wykłada, jego śmierć byłaby „poza przeznaczeniem” [„wbrew Mojry wyrokom”] (ὑπὲρ μοῖραν). Jest to dość przekonujące, że coś może mieć miejsce „poza przeznaczeniem” (hyper moron). Ale, jak widzimy, nie oznacza to, że przeznaczenie może pozostać nie spełnione i że jego spełnienie wymaga okazjonalnej interwencji bóstwa. Substancją przeznaczenia zawsze jest Nie, które zakłada upadek czy jakieś bolesne ograniczenie; i cokolwiek, co wykracza poza przeznaczenie nie znosi go ale jedynie podkreśla. Sformułowanie nie brzmi „przeciw przeznaczeniu” ale „poza przeznaczenie”.

Jeśli zatem jest podstawa by obawiać się, że może mieć miejsce upadek, który nie jest, albo nie jeszcze, przesądzony, wówczas bogowie wkraczają na scenę by zapobiec przekroczeniu. Zobaczymy wprost, jak całkowicie jest to pozostające w ich naturze.

Są, co więcej, nie po prostu absolutne ale także ograniczone zasady które mogą być nazywane przeznaczeniem w stopniu, w którym ustanawiają określone konsekwencje dla określonych czynów z nieugiętą surowością, bez jednakże określenia, czy inicjujący krok będzie czy nie miał miejsce. Mit dostarcza dla tego kilka sławnych przykładów. Jeśli Metis powije syna, zostanie on królem bogów [Hezj.Teog.897]. Jeśli Zeus poślubi Tetydę, zostanie strącony z tronu przez własnego syna. Jeśli Lajos wychowa syna Jokasty, ten zabije swego ojca. W tym przypadku rezultat czynu jest absolutnie zdeterminowany, ale on sam jest wolny. Byłby poza przeznaczeniem, gdyby również czyn był obowiązkowy. Przed takimi krokami bogowie zachowai są dzięki swej znajomości przeznaczenia. Bogowie życzą sobie uchronić człowieka przed brzemiennymi w skutki decyzjami dając mu również wgląd w nieuchronność przyczynowych następstw. Jeśli on pomimo to wkracza na ścieżkę, która musi wieść do jego zniszczenia, wówczas ukształtował swe własne nieszczęście „poza przeznaczeniem” (hyper moron). To perspektywa którą poeta odnosi do losu Ajgista na początku Odysei. Ludzie, powiada Zeus, obwiniają nas bogów za ich nieszczęścia, podczas gdy to oni sami sprowadzają na siebie problemy poprzez swą własną przewrotność „poza przeznaczeniem” (hyper moron): „patrzcie Ajgista: ponad los poślubił prawą małżonkę Agamemnona, a jego samego zabił, ledwo ów powrócił. I wiedział, że czeka go zguba! Zawczasu posyłaliśmy doń Hermesa, świetlistego tropiciela, ostrzegaliśmy, żeby go nie zabijał i nie uwodził jego żony, bo przyjdzie zemsta z rodu Atrydów, skoro tylko Orestes dorośnie i za swą ziemią zatęskni. Tak mówił Hermes, lecz umysł Ajgista nie przyjął dobrej rady, a teraz za wszystko zapłacił” [Od. 1,32nn].

Jest to bezpośrednie ujęcie ważnego problemu życia. Ludzka egzystencja uderzana jest nie tylko przez strzały przeznaczenia, które są nieuniknione; są także katastrofy, które dzięki osądowi zwykłego doświadczenia, ofiara mogłaby uniknąć. Nie są mniej konieczne i przesądzone niż tamte, odkąd człowiek popełni czyn brzemienny w konsekwencje. Może być powstrzymany przed popełnieniem tego czynu przez wiedzę, a ta wiedza sama, jest – według Homeryckiego poglądu – jest dziełem bogów: chwila gdy dobra myśl wkracza do świadomości człowieka bóg spotyka go, a dobra myśl jest słowem boga wymówionym do niego. Tak Hermes zjawia się Ajgistowi i informuje go o konsekwencjach, które muszą być zawarte w tym czynie. Kiedy mimo to dokonuje czynu, jego upadek spowodowany jest przez niego samego. W erze pohomeryckiej, gdy myśl mityczna utraciła wiele ze swej mocy, człowiek oświecony przez wgląd nie myśli już o sobie jako o odwiedzonym przez boga, ale cała koncepcja pozostała ta sama. Wielki Solon myślał dokładnie jak poeta z fragmentu o Ajgistosie. W słynnej elegii powiada do swych współobywateli: „Miasto nasze z wyroku Zeusa nigdy nie zginie, … Własnym atoli szaleństwem to miasto zniszczyć wspaniałe pragną jego mieszkańcy” [LSG, Salamina,4; przeł. W. Appel] „Jeśliście klęsk doznali przez własną zaiste głupotę, bogom za to przynajmniej winy nie chciejcie przypisać; sami im [tyranom] straż przydzieliwszy zwiększacie jeszcze ich siłę” [11]. Dla Solona również przeznaczenie staje się dobrowolnie podjęte z racji fakty, że ludzie przewidują. Ale to już nie bóg pojawia się by wzbudzić wiedzę; to Solon sam instruuje swych współobywateli poprzez swój własny wgląd i tak sprawia, że posiadają wiedzę. Tal tajemnicze połączenie wolnej woli i konieczności wyjaśnione jest myślącemu duchowi. Homerycka idea nie jest teodyceą, a najmniej w tym sensie, że boska opatrzność ma być teoretycznie usprawiedliwiona wbrew naturalnemu doświadczeniu. Gdyż faktycznie to doświadczenie życia zmusza człowieka do wyznaczenia różnicy między nieuniknionym przeznaczeniem losu, którego symbolem jest śmierć i losem, który on sam kształtuje, z – przynajmniej przejawami wolnej woli, ale który kołacze do jego drzwi jako tak samo nieunikniony jak tamto, odkąd on sam zamieszał w swym losie.

4

Bardzo istotne jest, że bogowie, którzy muszą odstąpić, gdy Mojra wkracza do akcji, zwykle regularnie interweniują, kiedykolwiek zachodzi powód, by obawiać się jakiejś katastrofy nie zrządzonej przez Mojrę, a zatem jakiegoś wydarzenia „poza przeznaczeniem” (hyper moron).

W Iliadzie kilka razy zachodzi niebezpieczeństwo, że Troja, której przeznaczona jest zagłada, może zostać podbita „poza przeznaczeniem”, czyli, przedwcześnie, i za każdym razem jakieś bóstwo interweniuje aby zapobiec takiemu rezultatowi [Il.16,698; 20,30; 21,517]. Odyseusz był w punkcie, gdy omal nie zginął „poza przeznaczeniem”, jeśliby Atena nie stanęła po jego stronie [Od.5,436n]. Tak, jak w naturze Mojry jest wyznaczać granice życiu, tak w naturze bogów jest chronić życie tak długo, jak to możliwe. Ale pewnego dnia kres nadchodzi i bogowie muszą odstąpić, gdy Mojra jest zdeterminowana wkroczyć.

Bogowie posiadają wiedzę o przeznaczeniu przed człowiekiem. „Dzeus tylko i nieśmiertelni bogowie wiedzą, któremu z nich obu śmiertelny kres przeznaczony”, powiada Priam zanim rozpoczął się pojedynek Parysa i Menelaosa [Il.3,308]. Zeus wie, że Hektor bliski jest śmierci i jedyną rzeczą, jako może dla niego zrobić jest pozwolić, by jego chwała raz jeszcze rozbłysła przed ostateczną zagładą [17,201nn; 15,610nn]. Ale w momencie decyzji wielki bóg napełniony jest smutkiem, gdyż nienaganny bohater, który zawsze skrupulatnie wywiązywał się ze swych powinności wobec swego boga, teraz musi być oddany śmierci [22,168nn]. Pyta innych bogów, czy nie mógłby nawet teraz ocalić Hektora a Atena odpowiada: „«co mówisz? Chcesz śmiertelnego człowieka, którego los przesądzony, dziś z własnej chęci wyzwolić od ciosu złowrogiej śmierci? Czyń jak chcesz, ale nie wszyscy zgodzą się z tobą bogowie!»”. Wówczas Zeus zapewnia swą córkę „«Ja w duszy szczerze tych słów nie mówiłem»”. Teraz przeznaczenie obiera swój kurs. Ale w momencie decyzji musi przemówić jednoznacznie. „ojciec Dzeus wagę wziął złotą, unosząc szale do góry, i na nie rzucił dwa losy wyrokujące o śmierci (ker): ten Achillesa, a tamten Hektora, co jeźdźcem był świetnym. Ujął tę wagę pośrodku. I opadł los (aisimon emar) Hektorowy aż do Hadesu” [22,209nn]. To był znak. W tym momencie Apollo odstępuje od Hektora, któremu wcześniej dawał siłę. Scena odgrywająca się na Olimpie zanim Zeusem ujął wagę ukazuje, że bogowie znają wolę przeznaczenia i nie potrzebują procesu ważenia, aby się o niej dowiedzieć. Pierwotny obraz szal jest zatem użyty przez Homera nie w swym oryginalnym znaczeniu; służy jedynie jako widzialny wyraz konieczności, której moment właśnie nadszedł. Mamy więc zrozumieć, że „waga Zeusa” na której los jest ponownie ważony w innym fragmencie [8,69nn], jest gdzie indziej zwykłym sposobem mówienia o woli czy postanowieniu Zeusa [16,658]. Na scenie, na której w Atenach wystawiano tragedie, przy prezentacji Ajschylosowej Psychostazji, podczas gdy walczyli Achilles i Memnon powyżej było widoczne wielkie wyobrażenie Zeusa z jego wagą; na jednej szali było „życie” Achillesa, na drugiej Memnona, a po bokach znajdowały się dwie matki, Tetyda i Eos opłakujące swych synów. Innym razem także Zeus walczy z przeznaczeniem. Gdy Patrokles i Sarpedon rozpoczynają walkę „Wejrzał na obu litośnie syn podstępnego Kronosa i tak do Hery, małżonki swojej siostrzanej, powiedział: «Biada mi! Spójrz - Sarpedona, najbardziej miłego mi z ludzi, Mojra śmiertelna dosięga z Patrokla Menojtijady rąk! Serce moje się chwieje w piersi na strony obydwie: czy mam żywego z tej walki, co łez wyciska tak wiele, porwać i przenieść do jego kraju, do Lykii bogatej, czy już dozwolić, by zginął pod ciosem Menojtijady»” [16,431nn]. Hera zaprotestowała tak jak Atena w scenie wyżej przytaczanej „i Ojciec bogów i ludzi usłuchał. Rosę kapiącą krwawymi kroplami zesłał na ziemię, syna miłego chcąc uczcić, co z rąk Patrokla miał zginąć” [16,459nn].

Żal bogów, gdy nadchodzi czas Mojry, a nawet więcej, ich opór, który mimo to musi natychmiast ustępować zrezygnowanej zgodzie są jasnym dowodem, że dwa zasadniczo odmienne królestwa są tu sobie przeciwstawione. Ich rola realizatorów, która stanowi funkcję bogów w decydujących momentach, nie może zmienić tej sytuacji; jak zobaczymy, znaczenie tej roli jest całkiem różne od tego, jakie zwykle się mu przypisuje. Podsumowując tę sprawę: bogowie i przeznaczenie są od siebie oddzieleni i sobie przeciwstawieni z powodu różnicy istoty. Ale czym jest Mojra, przeciwko której opór nawet najpotężniejszego z bogów jest daremny i przy interwencji której boscy pomocnicy mogą się jedynie oddalić?

Dla Homera Mojra nie jest osobą. Co prawda mówi o jej działaniu, jak zauważyliśmy w kategoriach osobowego i działającego sprawcy. Ale wszystkie te terminy, w szczególności takie obrazy jak „potężna”, „przemożna”, „wszechogarniająca”, a nawet „przędąca” są zwykłymi formułkami i to ukutymi raczej we wcześniejszej starożytności niż u samego Homera. Poza obszarem tych formuł nigdy nie myśli się o Mojrze jako osobowej postaci w żadnym żywym kontekście, nawet jak czasami występują tak wyblakłe bóstwa jak Okeanos, Tetyda, Nyx i inne. Ostatnio wysunięte znaczące przypuszczenie, że w erze Homeryckiej Mojra stopniowo rozwinęła się w osobowość z wcześniejszej bezosobowej „mocy”; ale jest całkiem oczywiste, że w umyśle Homera Mojra zatraciła właśnie swą pierwotną plastyczną egzystencję, choć mogła ją zachować z ludowej myśli. Związany z tym jest fakt, że Homer nie zna mnogich Mojr (z pojedynczym wyjątkiem powyżej odnotowanym), podczas gdy w przypadku podobnych postaci, tak dalece, jak są przedstawiane jako osoby, mityczna i ludowa myśl ma skłonność do mnogości. W odniesieniu do Kery, która bardzo przypomina Mojrę, Homer ma wiele Ker; może nawet mówić o „prządkach” (Klotlies) w staroświecki sposób [Od.7,197]. Ale Mojra jest jedna. Jest tylko jedno „przeznaczenie”. Choć nawet każda jednostka ma swój własny „sądny dzień” (morsimon emar), nie możemy powiedzieć, że ma swa własną Mojrę. Mojra jest prawem, które stoi ponad wszelkim życiem, i dla każdego ustala i przyznaje jego przeznaczenie, a mówiąc wprost, upadek i śmierć.

Nie tylko jest Mojra pozbawiona osobowości, ale – i ma to najwyższe znaczenie – nie może być nawet określona jako „moc” we właściwym sensie tego słowa. Widzieliśmy jak sumiennie bogowie ją respektują, nawet choć ich serca są udręczone. Ale nie ma nigdy żadnej sugestii, że ulegają wyższej mocy z konieczności czy muszą bać się jakichś konsekwencji odmowy. Nawet gdy przeznaczenie spełnia się poprzez ich działania, nie ma żadnej sugestii, że działają oni na polecenie wyższej władzy. Jest tylko jedno stwierdzenie dotyczące ich relacji do Mojry: Oni mają o niej wiedzę, i postępują zgodnie z tą wiedzą.

Tak pierwotna i ludowa wiara w osobowe moce przeznaczenia została wyparta przez ideę niepodważalnego porządku i przeznaczenia który jest faktyczną daną dla żywych i osobowych bogów i istnieje niezależnie od nich. Stąd jedyną konsekwencją, której należałoby oczekiwać w konsekwencji zignorowania tego faktu jest zakłócenie porządku. To właśnie Atena i Hera mówią Zeusowi w scenach wyżej omawianych. Jego samowola wywołałaby dezaprobatę bogów, a zły przykład byłby naśladowany; wprowadzono by zamieszanie do wielkiego porządku.

Ale to „przeznaczenie” nie zakłada oczywiście fatalistycznego zdeterminowania wszystkich zdarzeń. Nigdzie nie znajdziemy żadnego śladu wiary, że wszystkie wydarzenia są z góry ustalone. Przeznaczenie oznacza śmierć i wielkie katastrofy pokrewne śmierci. Śmierć jest zdeterminowana dla wszystkich żyjących istot, i w przypadku tej zasady nawet moc bogów jest bezskuteczna. Całkiem możliwe, że człowiek może stracić życie przed przeznaczonym mu dniem. To przekroczenie (hyper moron) może być spowodowane jego własną winą, zwłaszcza znieważeniem bóstwa, a w takim wypadku to sami bogowie je sprowadzają. Inaczej jednak usiłują mu zapobiec ze wszystkich swych sił. Bogowie są życiem i stąd zwalczają śmierć tak długo, aż nie nadejdzie nieznosząca sprzeciwu godzina. Ale wówczas zrządzenie obiera swój kurs a wobec niego nie mogą już nic począć. Ograniczenie, przerwanie jest prawem obcym życiu i bogom, ale życie musi mu być poddane, a bogowie muszą ustąpić. Poza tą granicą zaczyna się królestwo tego, co było, co jest odległe od życia; jego szczególny byt badaliśmy we wcześniejszym rozdziale.

Taka to idea przeznaczenia ukształtowała się w Homeryckim duchu. Oznacza to, co negatywne w świecie życia, podczas gdy bóstwo oznacza to, co pozytywne. W ten sposób przeciwna idea przeznaczenia wyraźniej ukazuje ideę bóstwa.

5

Teraz można zadać pytanie, jak egzekwowane jest prawo Mojry, widząc, że sama Mojra nie posiada mocy. Naturalnie Homer nie ma teorii na ten temat; jego myśli są przedstawione nam w postaciach i obrazach. Ale jeśli podążymy za znaczeniem tych obrazów, uchwycimy pogląd, którego prawda i głębia może jedynie wzbudzić zadziwienie.

Powiedziano, że to bogowie są tymi, którzy „wykonują” wolę Mojry. To zakładałoby ich jedność, co jest w jaskrawej sprzeczności z naszym rozumieniem ich natury. Ale stwierdzenia Homerowe, których używa się do dowiedzenia roli bogów jako wykonawców zakładają jedynie zapobieganie takim wydarzeniom, które mogłyby być „poza przeznaczeniem” (hyper moron), co nie jest wykonywanie tego, co przeznaczone. Właściwa sekwencja tych spraw może być dostrzeżona najjaśniej w okolicznościach, które towarzyszą śmierci Hektora [Il. 22,182nn].

Zeus opłakiwał klątwę śmierci ze względu na którą Hektor musi paść. Zaprosił nawet bogów by doradzić się, czy Hektor nie mógłby zostać ocalony. Alternatywą było: „czy może, choć tak szlachetny, już oddać go Achillowi Pelidzie” [22,175]. Przy pierwszym ostrzeżeniu Ateny od razu podejmuje decyzję i możemy oczekiwać, że on sam zaaranżuje katastrofę. Ale jego nastawienie jest czysto negatywne. „Czyń, co ci rozum nakaże, I na nic się nie oglądaj” powiada do córki. Od razu pędzi ona w dół z Olimpu na pole bitwy. Teraz scena, o której mówiliśmy wyżej się rozgrywa. Jak tylko Zeus okazał wolę przeznaczenia swymi złotymi szalami, Apollo porzuca Hektora a Atena przybywa do Achillesa [22,213nn]. Pomaga mu na sposób, którym współczesnym krytykom wydaje się odpychający, ale to jedynie dlatego, że nie zrozumieli znaczenia wydarzenia. W zwodniczej postaci brata-broni bogini ośmiela Hektora, by stanął szybko i walczył z Achillesem. Wdzięczny i szczęśliwy, Hektor przystępuje do walki wierząc, że ma lojalnego pomocnika u boku. Ale gdy był potrzebny, pomocnik zniknął bez śladu. Atena dostarczyła go zatem przemożnemu przeciwnikowi a Hektor natychmiast pojmuje, że jest zgubiony; jego jedynym pragnieniem jest polec honorowo. Wspaniałomyślność pomysłu, na drodze którego bogini reprezentująca tutaj przeznaczenie, faktycznie pomaga nieszczęsnemu człowiekowi dostąpić honorowej i chwalebnej śmierci powinna być już dawno temu dostrzeżona. Zamiast tego, krytycy boczą się na Atenę mówiącą nieprawdę i zawodzącą zaufanie Hektora. Ale co do głównego punktu mówi ona prostą prawdę: „Bracie, szybki Achilles dogoni cię” [w pl: „Bracie, nieznośnie dziś ciebie udręcza szybki Achilles” [22,229]]. Co do tego nie mogło być wątpliwości po tym, jak opuścił go Apollo, który, jak podkreśla poeta „go odwagą napełnił i wzmocnił szybkie kolana” [22,202nn]. Dla nas jednakże, nie jest to tak ważne jak obserwacja, że Atena reprezentuje tutaj przeznaczenie. We wszystkich jej działaniach odbija się władza przeznaczenia ze straszliwą precyzją. Po tym jak Hektor zwiedziony przez zjawę, wkroczył na swą fatalną ścieżkę, początkowy sukces ośmielił go, ale tym samym utorował drogę do wielkie porażki, która prowadziła do jego zagłady. Jego sukces jest bezwartościowy, ponieważ Achilles odzyskuje swą wyrzuconą włócznię dzięki Atena, podczas gdy jego własna jest stracona i ostatecznie jego atak wystawia go na włócznię wroga, przed którą za pierwszym razem udało mu się, najwidoczniej szczęśliwie, uchylić. Tak więc Atena jest osobową postacią nieszczęścia (pecha) mu postanowionego. Ale jest jego nieszczęściem przez prosty fakt, że jest szczęściem Achillesa. Tak jak wszystko idzie źle dla Hektora na demoniczny sposób i nawet jego zysk wiedzie do straty, tak Achilles ma szczęście we wszystkim, i nawet jego porażka wiedzie do sukcesu.

Poeta wyraził się w ten sposób dość jasno, co do oddziaływań bogów na ścieżce przeznaczenia. Jeśliby życie Hektora nie było przesądzone, ten konflikt z daleko potężniejszym Achillesem mógłby pociągnąć ze sobą niebezpieczeństwo „pójścia poza przeznaczenie” (hyper moron) i mógłby być zażegnany przez boga. Faktycznie, aż do tego momentu gdy przeznaczenie Hektora zostało objawione przez szale Zeusa.

Apollo jest po jego stronie dodając mu siły i chroniąc przed byciem pokonanym przez przeciwników, co poeta wyraźnie stwierdza. Ale teraz musi się oddalić i oddać pole Atenie, czyli szczęściu Achillesa. A w chronieniu i wynoszeniu życia Achillesa, Atena staje się zgubną dla życia Hektora. Dla nas demoniczny element w tych wydarzeniach wiodący do upadku Hektora przekazuje element przerażenia; dla człowieka wzywanego przez przeznaczenie to, co boskie staje się demonicznym.

Gdyby prawdą literalną było, że bogowie wykonują przeznaczenie, wówczas jakiś bóg czy bogowie jako grupa musieliby odebrać życie człowiekowi skazanemu na zgubę. Ale to nie zachodzi. Życie, które się kończy, zawsze niszczone jest przez bóstwo opiekuńcze innego życia, przeciwstawionego temu. Gdy godzina przeznaczenia nadchodzi, ma miejsce coś, co warte jest naszego rozważenia. Słyszymy, że bóg, który dotąd lojalnie towarzyszył bohaterowi opuszcza jego stronę. Bóstw i pełnia życia są jednym. Jest bóstwo odchodzi, życia, choć zapewne jeszcze nie zanikło, ale utraciło swego geniusza. Negacja istnienia już rzuca na nie swój chłodny cień. Bezpośrednim skutkiem są błędne myśli i ślepe postanowienia. Boska obecność oświeca człowieka i chroni go przez takimi błędami. Dla człowieka, którego bóstwo opuściło wszystko staje się zwodnicze; samo bóstwo przekształca się w to, co demoniczne – i potyka się w obszarze, gdzie nie ma żadnego oparcia. Ślepota wiedzie go bezbronnego w ramiona przeciwstawnego życia, które jest strzeżone przez bóstwo.

Historia śmierci Patroklosa tłumaczy nam ten proces w żywych i zatrważających detalach [Il.16]. Patroklos jest stracony. Ogarniętym ślepym szaleństwem zapuszczał się przeciwko miastu Troi, które miało być ciągle jeszcze oszczędzone zgodnie z przeznaczeniem, a tym samym przeciwko Apollinowi, obrońcy miasta. Znamy okrzyk Hektora, gdy z przerażeniem zauważył, że był upadłą ofiarą złudzenia: „Biada mi! Już mnie bogowie na śmierć wzywają na pewno!” [22,297]. To samo znaczące zdanie stosuje poeta we fragmencie, gdy opisuje zaślepienia Patroklosa. Zapomniał wcześniejszej przestrogi przyjaciela i szturmował przeciw miastu, którego bóstwo opiekuńcze miało go zniszczyć. „głupiec! Gdyby usłuchał Pelidy, byłby uniknął złowrogiej, co czarną śmierć niesie, Kery. Lecz potężniejszy jest rozum wiecznego Dzeusa niż ludzi […] Także i wtedy Dzeus w duszy Patrokla odwagę rozniecił” [16,687-693]. jego przeznaczenie zostało wprawione w ruch. Gdy wyruszał, Achilles modlił się do Zeusa by natchnął przyjaciela dzielnością: „Ale gdy już od okrętów odeprze zamęt wojenny, daj, aby znów do obozu bez żadnej szkody powrócił” [16,241]. Ale Zeus spełnił jedynie pierwszą część prośby; odmówił Patroklowi bezpiecznego powrotu [16,252]. Ostatnim tchem Patroklos powiada do Hektora: „Ale mnie Mojra okrutna i syn Latony pokonał, i Euforbos waleczny. Ty rozbroiłeś mnie trzeci” [16,849n]. Tutaj przeznaczenie i Apollo są zgodni. Wyrok został wykonany przez Apolla (i Zeusa). „Możesz się pysznić, Hektorze, teraz,” rozpoczyna ostatnia mowę Patroklos, „bo przecież Kronida Dzeus z Apollonem ci dali zwycięstwo. To oni mnie zmogli łatwo. To przecież bogowie rynsztunek z ramion mi zdarli.” [16,844n]. Mowę swą zamyka proroctwem dla Hektora: „także i ty żyć nie będziesz długo, już stoi przy tobie blisko u boku Tanatos i Mojra nieubłagana” [16,853]. Tak jak Hektor wezwany przez przeznaczenie i opuszczony przez bóstwo pada z rąk Achillesa i jego bogini Ateny, tak Patrokles jest rzucony przeciw Apollinowi, który musi chronić Troi. A dzieje się to przez jego zaślepienie. Achilles ostrzegał go, by nie ruszał przeciw Troi „żeby cię któryś nie spotkał bóg nieśmiertelny z Olimpu, kocha ich przecież z daleka w cel trafiający Apollon” [16,93n]. Ale podniecony zwycięstwem Patroklos zapomniał rady przyjaciela. Odtąd powstaje sytuacja, której charakter musimy teraz rozpoznać. „Tego dnia wzięliby Troję synowie walecznych Achajów pod Patroklosa przewodem, ten wkoło szalał najbardziej, jeśliby Fojbos Apollon nie zjawił się sam na baszcie, myśląc o zgubie dla niego, a Trojan pragnąc ocalić.” [16,698nn]. Trzykrotnie Patrokles nacierał na mury, i trzykroć odpierał go Apollo, ale gdy zaatakował po raz czwarty, Apollo krzyknął na niego straszliwym głosem: „«Precz stąd, do bogów podobny Patroklu! Nie tobie przeznaczył los, byś ciosami swej włóczni zburzył gród Trojan walecznych, ani to zrobi Achilles, choć jest od ciebie silniejszy»” [16,708]. I teraz idzie spotkać swój koniec. Pozwolono mu raz jeszcze zatryumfować: kamień, który rzucił zwala Hektorowego woźnicę na ziemię a w bitwie, która się nad ciałem wywiązała Grecy ostatecznie byli górą. Ale właśnie ten sukces drugi raz wyzwala tę samą konstelację, a tym razem wiedzie to do zniszczenia „Lecz gdy się Helios przetoczył w zachodu stronę w godzinie, kiedy się woły z pastwiska spędza, po stronie Achajów [poza przeznaczenie [hyper aisan]] wzrosła przewaga” [16,780]. Zdobyli własność pokonanego i jego zbroje. „Patroklos znów ruszył do walki. Trzy razy jak boski Ares szybki na wrogów uderzał z krzykiem straszliwym i trzykroć ich po dziewięciu położył, ale gdy już po raz czwarty szturmował, do boga podobny, wtedy dla ciebie, Patroklu, prędko kres nadszedł żywota. Spotkał cię wtedy sam Fojbos w okrutnej potyczce wojennej” [16,788]. I teraz nastąpił wstrząsający upadek, któryśmy dyskutowali wyżej. Czym innym jest tu Fojbos niż chronionym i tryumfującym życiem Trojan na którym przesądzone i porzucone życie Patrokla się roztrzaskało?

Tę samą ścieżkę wielki Achilles obrał. Epicka relacja jego upadku nieszczęśliwie się nie zachowała, ale relacje o niej i wskazówki, które czyni sam Homer czynią jej zasadnicze cechy jasnymi. Przesądzona mu była wczesna śmierć [1,352 ,416], i miał paść wkrótce po Hektorze [18,96]. Jego pogromcą był Apollo, czy zabił go sam czy ręką Parysa [19,409]. Miał wypełnić jego przeznaczenie pod murami Troi, gdy miał już zdobyć miasto [21,277n; 22,359]. Był to „Bóg wielki i Mojra, która w krąg wszystko zwycięża”, którzy sprowadzili ten upadek [19,410]. Domniemywano, że Apollo jawi się tu jako bóg śmierci. Ale intencja poety była inna. Tak jak Patroklos Achilles został powalony przez obrońcę Troi. Już szturmował przez bramę miasta ale miastu nie było przeznaczone upaść z jego ręki [16,709]. W rezultacie dosięgła go śmiertelna strzała. I tak zakończyła się wspaniała kariera najsławniejszego bohatera, którego jedynie bóg mógł powalić.

„Jak pod siekierą padające pinie

Jak cyprys wichru siłą z ziem wydarty,

Tak on na polu pod murami ginie

Gdzie Teukrów warty.”

[Horacy, Ody, 4,6,9-12; L.H. Morstin]

6

Bez teorii zatem i bez dogmatyzmu spójny pogląd na świat, jasny i znaczący, przyjmuje kształt. Ponieważ nie jest teoretyczny, ponieważ nie stawia założeń, ponieważ jego punkt wyjścia zawsze podąża za doświadczeniem i zawsze wyrasta z samej egzystencji, jego jawne sprzeczności również dowodzą spójności. W rzeczy samej istnieją tajemnice – a są one tak wielkie jak samo istnienie – ale nie ma mistyfikacji, żadnych sztucznych przewartościowań i żadnych kompromisów.

Ponieważ nie ma dogmatów by umocować wiarę, że przeznaczenie – co oznacza, w pierwszym razie, przekleństwo śmierci – i bogowie są od siebie niezależni, wiara ta została przycięta przez inną, która utrzymuje, że wszystkie rzeczy wypływają z ręki bóstwa, włączają także tragiczne aspekty ludzkiego życia. Myśl ta nie sugeruje tylko koncepcji, że bogowie są niezgłębieni: jest tu silny impuls w jej kierunku nawet w związkach, jak to się przekonaliśmy między bogami a przeznaczeniem. Jeśli „przeznaczenie” nie jest osobą czy niezależną mocą, jeśli jedynie bogowie je znają i wykonują jego przewidywania zgodnie, czyż może ona nie być ich własnym zrządzeniem? Faktycznie ta koncepcja nierzadko znajduje kształt w Homerowym języku. W pewnym sensie jest biegunowo przeciwna koncepcji, że bogowie dostosowują się do żądań przeznaczenia niechętnie i ze smutkiem. Ale nie możemy zapominać, że ta boskość z których myślami i celami przeznaczenie może się scalić jest jedynie tym wielkim i nieskończenie wyniesionym istnieniem, które nazywane jest „Zeusem” czy „bogami”. Sztuka plastyczna umieszczała Mojry bezpośrednio w rękach Zeusa, a sam Zeus nosi imię – choć nie u Homera – Moiragetes „przywódca Mojr”. Jako dawca wszystkich rzeczy jawi się w obrazie dwóch urn, z których rozdziela dobre i złe dary ludzkości [Il.24,527nn], a w Odysei mówi się o nim, że „jednemu zło, drugiemu dobro daje - wszystko w jego mocy” [Od.4,236]. Tak też w otwarciu Iliady, gdy poeta mówi o wielu śmierciach spowodowanych przez przysięgę Achillesa, nie wspomina o Mojrze, ale przypisuje nieszczęście zamiarowi Zeusa [Il.1,5]. W relacji o upadku Patroklosa Mojra jest w rzeczy samej wspomniana osobliwie, ale łatwo może się okazać, że sekwencja wypadków była chciana czy zarządzona przez Zeusa. Jego imię przywołane jest wraz z Mojrą, jak gdyby nie było między nimi różnicy. Lykaon, który raz już uciekł Achillesowi, ale ostatecznie wpadł w jego ręce, wykrzykuje „I znowu mnie w twoje ręce wydała Mojra okrutna! Widocznie mnie ojciec Dzeus nienawidzi, jeśli ci wydał mnie” [21,82n]. Tak powiada Hektor, również, gdy widzi przed sobą śmierć” „Biada mi! Już mnie bogowie na śmierć wzywają na pewno! […]Dotychczas obaj przyjaźni mi byli: Dzeus i syn Dzeusa, co z dala trafia niechybnie. To oni chętnie od nieszczęść mnie strzegli. A teraz dosięgła mnie Mojra” [22,297nn]. Gdy umierający Hektor ostrzega Achillesa, że on również niezadługo umrze, Achilles powiada: „ja swój los przyjmę wtedy, gdy Dzeus postanowi i nieśmiertelni bogowie kres mego życia wyznaczą” [22,365]. Gdy Telemach wątpi w odzyskanie ojca, powiada: „nieśmiertelni śmierć mu przeznaczyli i czarną dolę” [Od.3,241]. Smucąc się z powodu niezgody, jaką spowodowała, Helena powiada o sobie i Parysie, że „Skazał nas Dzeus na niedolę ogromną” [Il.6,356]. Sam Odyseusz powiada do gniewnego cienia Ajasa w zaświatach: „nikt tu nie jest winny, tylko Dzeus: on ci kres naznaczył (moira), on, który tak okrutnie nienawidził wojów danajskich” [Od.11,560]. Określanie przeznaczenia przez bogów nierzadko przypisywane jest za pośrednictwem obrazu przędzenia [Il.24,525; Od.8,579; 11,139; 16,64; 20,196]. Stąd też możemy łatwo pojąć, że „zarządzenie Zeusa” albo „bogów” wypowiadane jest czasami w starożytnych terminach moira czy aisa, które w żadnym wypadku nie zachowały swego literalnego znaczenia przydziału czy działu. Choć zwykle bogowie powołani są by zapobiec temu, co „wykracza poza przeznaczenie, w jednym fragmencie czytamy, że „sławę zaś wzięli Argiwi, nawet wbrew Dzeusa wyrokom dzięki męstwu i liczbie. Ale sam wtedy Apollon” interweniował [Il.17,321]. „wtedy zła dola dzeusowa”, powiada Odyseusz “stanęła przy nas, nieszczęsnych” [Od.9,52]. „padł na niego zły los boży” zaczyna się jeden fragment a kończy „Spełniła się wola Dzeusa” [11,292]. Gdy Klitajmestra uległa Ajgistosowi, było to „przeznaczenie (moira) bogów” [pl: „wola boża”; 3,269] zmusiło ją by ulec. Tym, co spowodowało zniszczenie zalotników była „wola (moira) bogów […] i własna zbrodnia” [22,413].

Ale to przenosi nas na inny poziom myśli. W poglądzie na temat tajemnicy, która skrywa „przeznaczenie” i jego spełnienie – to jest gdy kręgi bogów i przeznaczenia przecinają się – zrozumiałe, że im większe bóstwo tym łatwiej może być umieszczone na równi z mroczną koniecznością czy nawet zająć jej miejsce. Gdy Agamemnon mówi o swym fatalnym zaślepieniu, wymienia Zeusa razem z Mojrą [Il.19,86; Ajsch.Eumen.1045 Zeus ho panoptas houto Moira te xugkateba]. Ale wraz z myślami o „zrządzeniu Zeusa” czy „bogów” wyobraźnia zwraca się od nieprzeniknionego przeznaczenia do sensownego planu i rady. To przez swą niegodziwość zalotnicy zginęli, a śmierć ta została sprowadzona przez „zrządzenie” bogów. Stąd to, co przypada ludziom w ten sposób nie jest już jedynie negatywne. Achilles wie, że „wyrok (aisa) Dzeusa mnie uczcił” [Il. 9,608]. W pohomeryckim języku korzyści i błogosławieństwa przychodzą przez „zrządzenie” bóstwa czy Zeusa [Hom. Hymn do Apoll.433; Do Demeter 300; Do Afrodyty 106; Pindar Olimp.2,23] a w słynnym fragmencie Solon powiada, zrównując „zrządzenie” i „bóstwo”: „Mojra bowiem śmiertelnym i zło, i dobro też niesie, nieuniknione są dary bogów, co śmierci nie znają” [Solon 1,63; przeł.W.Appel]. Nawet w Odysei mojra w sensie przydziału powiązana jest z bogami w całkowicie neutralnym znaczeniu: „każdemu jego część (moira) dali nieśmiertelni na tej ziemi zbożorodnej” [Od.19,592].

7

Te dwuznaczności w stosowaniu pojęcie zrządzenia są łatwe do wyjaśnienia i nie zaciemniają właściwego sensu tej idei. Idea ta zakłada dwa królestwa, które są sobie wzajemnie obce: królestwo życia, rozwoju, afirmacji oraz królestwo śmierci, rozkładu i odmowy. Jedynie pierwsze z nich jest kształtujące, aktywne, osobowe; królestwo negacji nie ma ani postaci ani osobowości; ono jedynie ustanawia ograniczenia ze swym okrzykiem Stój! ostro hamuje rozwój i życie. Bogowie nie mają tu nic do powiedzenia. Służą spełnieniu przeznaczenia, ale jedynie w taki stopniu, w jakim pełne i chronione życie musi służyć upadkowi życia które jest stracone i pozbawione ochrony. Jeśli można powiedzieć, że bogowie również są źródłem zrządzenia to zrządzenie to w szczególnym sensie tego słowa należy do drugiej, negatywnej strony egzystencji. Nie można zaprzeczyć, że czasami pojawia się inny pogląd, i jemu właśnie przeznaczone jest uzyskać wielką moc – ale mimo to jest całkowicie jasne, że oryginalna Homerycka myśl przedmiotem przeznaczenia czyni nie życie i rozkwitanie, ale odmowę i śmierć. Myśl ta jest tak doniosła i głęboka, że nikt, który nad nią myśli nie może traktować jej jako błyskotliwej koncepcji jednostki. Przynależy do pierwotnych myśli ludzkości, które są wieczne, niezależnie od tego jaki by był czas i miejsce ich pierwszego sformułowania.

Życie jest ruchem, i w ruchu spotyka bóstwo jako energię, objawienie i błogość; w rzeczy samej bóg sam jest tym życiem. W stosunku do jego darów, błogosławieństwa, jego oświecenia przeznaczenie i konieczność są tak różne, jak Tak od Nie, jak śmierć od życia. To, że zdobywa czy tworzy czy cieszy się tą rzeczą czy tamtą nie jest sprawą ludzkiego przeznaczenia. Wszystko to przynależy do uduchowienia życia, do jego tajemniczego kwiatu, który jest w każdym przypadku swojego rozwoju i wzbogacenia naturalny a jednocześnie cudowny, uporządkowanym wzrostem a jednocześnie manifestacją i obecnością bóstwa. Ale jest sprawą przeznaczenia, że życie nie osiągnie tego, czy tamtego celu; tu lub tam upada i ostatecznie zanika – to znaczy, że musi przejść do innej strony bytu, która już nie zna życia, rozkwitu, bogów ale jedynie konieczność i ograniczenie, do tego zmierzchowego królestwa, gdzie zamiast teraźniejszości jest jedynie przeszłość, ale gdzie, choć brakuje wzrostu i bogów, wszystkie konfiguracje są zachowane ponadczasowo i są posyłane w życie jako wielkie wspomnienia.

Wobec takiej myśli wszelki fatalizm musi jawić jako błahy i nadąsany. Nie pozbawia ona Nie żadnego z rygorów, a jednak pozostawia życiu jego cudowność. Nie jest ani dogmatem ani spójną teorią, ale – jak wszystkie prawdziwie greckie myśli o świecie – żywą aktualnością, która niesie dowody samej siebie.

8

Jeśli skierujemy swe spojrzenie do greckiej idei ku religiom innych ludów, zaobserwujemy, jak łatwo to przeciwdziałanie światła i ciemności może obrócić się w skończony dualizm. To jedynie wzmaga nasze uznanie dla idei greckiej. W głębokim i klarownym duchu Homeryckim odbijają się zarówno pozytywne aspekty bytu jak i negatywne: pierwsze z całym bogactwem i plastycznością formy, drugie ze swym ograniczeniem i cieniami i stąd już nie jako formy i osobowości. To, co negatywne pada na życie jako cień, a pod nim ścieżki życia ciemnieją a jego geniusze bogowie przekształcani są w demony. Żaden mroczny władca nie przypuszcza gwałtownego ataku: sama egzystencja staje się posępna i niebezpieczna. Dobre moce, które wcześniej strzegły życia zmieniają się. Nie oświecają już, ale wprowadzają w błąd i uwodzą; jest to ścieżka do zagłady. Tak dzieje się, gdy człowiek je wykpiwa. Pragną wspierać życie, ale teraz stają się jego klątwą; jego duch jest zdezorientowany, upada w otchłań. W Ajasie Sofoklesa, Atena, ze straszliwą drwiną ukazuje szaleństwo potężnego herosa jego rywalowi, Odyseuszowi. Ajas drwił z niej, a teraz sam staje się obiektem drwin. Jedynie wspaniałość jego śmierci przywraca mu szlachetność. Ale podobna ciemność zapada, gdy przeznaczenie przemawia.

Jak zimna i gorzka może być konieczność, wielkość śmierci pozostaje ostatnim dziedzictwem wspaniałości życia i jego bogów. Bogini, która stała się niebezpieczeństwem i nieszczęściem teraz interweniuje i upadły człowiek może zabrać ją ze sobą w cichą noc, która nie zna już bicia serca, nie zna dnia dzisiejszego.