Poganami są wszyscy, którzy potakują życiu, dla których Bóg jest wyrazem na wielkie Tak, potwierdzające wszystkie rzeczy. [Nietzsche]
Pogańska moralność
Karty podstawowe
Oribasios & Zaratustra
Bogowie a moralność
Jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów w stosunku do religii greckiej jest amoralność jej Bogów. Czym jednak jest moralność i do czego służy? Moralność reguluje relacje między ludźmi. Dlaczego jest potrzebna? Ponieważ jesteśmy istotami żywymi i chcącymi przeżyć jako jednostki i jako gatunek. Aby przeżyć potrzebujemy pewnych dóbr materialnych, oraz prawdziwych informacji o otoczeniu aby uniknąć zagrożenia i znaleźć najlepszy sposób życia w danych warunkach. Dlatego w większości systemów moralnych znajdujemy zakazy chroniące życie, własność i prawdę w stosunkach międzyludzkich. Zapewne istniały kiedyś społeczeństwa, które sobie takich reguł nie ustanowiły, ale właśnie dlatego już nie istnieją. Ale do czego mogłaby służyć taka nam niezbędna moralność Bogom? Odpowiedź jest prosta: moralność taka nie jest im do niczego potrzebna - jako istoty nieśmiertelne nie obawiają się, że ktoś odbierze im życie czy skrzywdzi w inny sposób. Nie potrzebują dóbr materialnych, nie można im niczego zabrać ani w żaden sposób zagrozić.
Doskonałą ilustracją jest mit o narodzinach Hermesa. Już w dniu swoich narodzin wymknął się z kołyski i ukradł stado jałówek należących do Apolla, zastosował przy tym szereg wymyślnych podstępów, aby zmylić pościg. Dwie jałówki zabił obdarł ze skóry a mięso złożył w ofierze Bogom olimpijskim (przezornie uprzedzając fakty wliczając do tego grona siebie). Potem wykręcał się najwymyślniejszymi kłamstwami, tak przed Apollem, jak potem przez samym Zeusem. Jak zareagowali Bogowie, pokrzywdzony Apollo czy sprawiedliwy Zeus? Okazali słuszny gniew? Potępili nowo narodzonego Boga, skarcili go za kłamstwo, naruszenie cudzej własności? To nie Jehowa! Roześmieli się na całe gardło z przebiegłości młokosa! Apollo, gdy zobaczył zabite jałówki zadziwił się siłą niemowlaka, który potrafił rozciągnąć ich skóry na drzewach.
Czy to oznacza, że Bogom wolno wszystko, że mogą czynić z ludźmi i ze światem absolutnie wszystko, co im przyjdzie do głowy? Bynajmniej, co ukazuje zakończenie powyższego mitu. W momencie, gdy Zeus skinął głową Bogowie zamilkli i posłusznie wykonali jego wyrok. Bogowie podlegają zarządzeniom swego władcy, a nawet on podlega Przeznaczeniu.
Współczesnych ludzi, wychowanych w judeochrześcijańskiej kulturze szczególnie gorszy rozwiązłość Bogów (choć wyznawcy Jeszuy i Jehowy bynajmniej często nie postępują lepiej). Fakt, że król Bogów płodził dzieci z innymi Boginiami niż własna żona a nawet z licznymi ziemiankami jest dla nich koronnym argumentem na rzecz niemoralności Króla. Przypomnijmy zatem: moralność ma chronić przed krzywdą. Dla Bogini dziecko poczęte z najpotężniejszym z Bogów było cudownym darem! To co z mieszczańskiego punktu widzenia jawi się jako uwodzenie, z boskiego jest obdarowywaniem. No tak, ale dlaczego taka działalność męża nie podobała się Herze? I tutaj stajemy wobec kluczowego zagadnienia: jest rzecz, na której Bogom zależy - to władza, a przynajmniej tak opisują ich mity. Domeną Hery była opieka nad małżeństwami, więc Zeus wprowadzając (publicznie) kolejne wyjątki od reguł obowiązujących ziemian nadwątlał jej władzę.
Podsumowując, Bogowie nie ustanowili żadnego zestawu praw, aby karać za ich łamanie, albo nagradzać za ich skrupulatne przestrzeganie. Prawa ustanowili ludzie, Bogowie mogą co najwyżej je uświęcić, np. gdy przysięgamy na Bogów, ze będziemy im posłuszni. Ale będziemy posłuszni we własnym interesie, nie interesie Bogów. Bogom podobają się natomiast wielkie czyny, ludzie wielkich cnót. Czyny te mogą być "złe" z ludzkiego punktu widzenia, a mimo to podobać się Bogom, a nawet być przez Bogów inspirowane, aby zrealizować plan Przeznaczenia. Ale gdy człowiek popełni zły czyn z inspiracji Bogów, nie jest przez nich potępiany, przeciwnie, boska inspiracja pozwala bohaterowi pozostać bohaterem. Zło jest błędem, zaślepieniem. Gdy Agamemnon powiada, że Zeus pozbawił go rozumu, i stąd cały spór z Achillesem, zachowuje godność, nie musi przypisywać głupoty sobie. Ale, co trzeba podkreśli, w żadnym momencie nie zwalnia go to z odpowiedzialności.
Jak powiada W.F. Otto "Również Agamemnon [...] nie czyni bogu (Zeusowi) wyrzutów, lecz powiada: Ponieważ zaślepili mnie bogowie — Zeus pozbawił mnie rozumu — gotów jestem ponieść największą karę. Czy to go upokarza? Czy można powiedzieć, że został skruszony? Nic podobnego. Byłoby to całkowite zapoznanie moralnej i religijnej świadomości Greków wielkiej epoki (Homera). Choćby należało usilnie żałować błędu i choćby trudno było ponosić jego konsekwencje, to jednak nie poniża on człowieka, jeśli wie on, że znajduje się w rękach Bóstwa. Zamiast sprowadzać go na niebezpieczne drogi samo-oskarżeń i potępiania siebie, poznanie błędu uszlachetnione zostaje przez wiedzę o świecie boskim i zapewnia człowiekowi wielkość duszy w czynach łączących go z bogami światła."
Etyka a szczęście
Widzimy, że moralność i religia są w pogaństwie zasadniczo oddzielone. Nie oznacza to jednak, że wyznawanie pogaństwa nie ma żadnego wpływu na moralność, w porównaniu z wyznawaniem np. chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo rozumiało etykę w dużej mierze jako narzędzie religii, oficjalnie jako narzędzie osiągania zbawienia, faktycznie często także jako narzędzie władzy. Upowszechniło przekonanie, że bycie etycznym polega na wypełnianiu przykazań, takich czy innych nakazów, zwykle przykrych, które na pierwszy rzut oka trudno było powiązać z interesem jednostki, a nawet jawiły się jako z tym interesem sprzeczne. Ktoś, kto okazuje im posłuszeństwo wbrew sobie, jest moralny.
Zupełnie inaczej traktowano etykę w czasach pogańskich. Jej celem było nie tyle zadowolenie zazdrosnego bóstwa, ale szczęście człowieka. Ludzie od zawsze pragnęli szczęścia, czyli pewnego stanu harmonijnego dostosowania własnego bytu do świata w jakim przyszło im żyć. Oczywiście do takiego rozumienia dochodzono stopniowo, na drodze kolejnych przybliżeń. Ostatecznie jednak nasi mędrcy doszli do wniosku, że warunkiem szczęścia jest wiedza i zrozumienie: siebie samego i swoich związków ze światem. Tym zajmowała się bardzo ważna dziedzina pogańskiej kultury: filozofia. Przynajmniej od czasów Sokratesa usiłowała dociekać natury człowieka, aby odpowiedzieć, co jest mu potrzebne, aby osiągnąć szczęście. Większość filozofów zgadzała się, że źródłem szczęścia jest postępowanie zgodnie z własną naturą, czyli doskonalenie własnej cnoty. Cnotę pojmowano jako osobliwą właściwość danego bytu, jego moc, doskonałość. Cnotą Słońca jest gorąco i jasność, cnotą noża jego ostrość. Sokrates uznał, że cnota właściwą człowiekowi jest wiedza, późniejsi filozofowie rozwinęli tę naukę tworząc bardziej złożone koncepcje cnót.
Niezależnie od odpowiedzi, jakie poszczególni filozofowie udzielali, etykę powierzono ludzkiemu rozumowi, a nie arbitralnym decyzjom proroków czy kapłanów. Dzisiaj poganie mogą wspierać się również rezultatami psychologii i socjologii, skoro wiemy, że w interesie człowieka leży dobrobyt społeczeństwa, którego jest członkiem.
Szacunek dla natury człowieka wiąże się z szacunkiem dla natury jako takiej. Poganin widzi siebie jako członka wielkiej rodziny istot żywych. Nie został nad nimi postawiony jako bezwzględny pan i władca. Nie jest jednak także prostym czcicielem przyrody albo koniecznie wegetarianinem. Po prostu oznacza to wyciągnięcie oczywistych już dzisiaj wniosków z tego, że obiektywnie człowiek jest zwierzęciem, które tak jak inne, potrzebuje pokarmu, czystego powietrza i wody. Nie ma powodu, by jakoś szczególnie się wywyższać na inne zwierzęta. Wprawdzie człowiek ma sprawniejszy mózg, ale nie potrafi fruwać jak ptaki, pływać jak ryby, nie jest tak odważny jak tygrys czy silny jak niedźwiedź.